Organizowanie ataków terrorystycznych w trakcie sezonu turystycznego ma dla ETA jeden cel - osłabić Hiszpańską ekonomię. W tym roku cel ten terroryści osiągnęli już po pierwszym tygodniu zamachów. Jak donoszą właściciele hoteli z miast, w których doszło do eksplozji, wyjechała już z nich piąta część turystów.
Seria zamachów rozpoczęła się już pod koniec czerwca, kiedy terroryści zdetonowali kilka samochodów-pułapek w turystycznych miejscowościach na południu kraju. Wtedy nie było ofiar. Nie było też paniki.
W ciągu ostatniego tygodnia ETA trzykrotnie podkładała bomby. Od ich wybuchu dwie osoby zginęły, a ponad 40 zostało rannych. Separatyści dwukrotnie zawiadamiali o ukrytych ładunkach, chcąc w ten sposób wzniecić panikę. Później okazało się, że alarmy były fałszywe.
Terroryści osiągnęli jednak swój cel: ludzie nerwowo reagują na każdą informację o zagrożeniu, a w nadmorskich kurortach na plaże wychodzą tylko nieliczni. Ponieważ jedna z bomb eksplodowała w barze, a drugą znaleziono w dyskotece, także te lokale są omijane przez turystów.
Właściciele hoteli i pensjonatów twierdzą, że prawdziwy problem zacznie się w drugiej połowie sierpnia. Szacują, że z wakacji zrezygnuje ok. 30 procent gości. Od piątku swoje rezerwacje odwołało już kilkuset turystów.
Od 1968 r. z rąk organizacji separatystów baskijskich zginęło ponad 800 osób.
foto Archiwum RMF
10:10