30 dzieci z ponad 600 przebadanych uczniów ze szkoły podstawowej przy ulicy Bobrzej we Wrocławiu jest zagrożonych gruźlicą. Badania zrobiono po tym, jak jeden z pracowników placówki zachorował.

REKLAMA

Dzieci, u których wykryto obecność prątka, nie są zagrożeniem dla innych. Nie chorują na gruźlicę, więc nie zarażają. Cała trzydziestka zostanie jednak poddana dodatkowym badaniom - m.in. prześwietleniu klatki piersiowej. Jeżeli płuca okażą się czyste, przebadane zostaną kolejne narządy, bo prątki mogą też atakować na przykład nerki. Jeżeli trzeba będzie, dzieci zaczną przyjmować antybiotyki. Jeżeli nie, pozostaną pod obserwacją Dolnośląskiego Centrum Chorób Płuc przy ul. Grabiszyńskiej przez najbliższe dwa lata. Jak powiedziała reporterce RMF FM opiekująca się uczniami doktor Irena Kaczmarek- Szrajber, gruźlica to choroba, która rozwija się u każdego w innym tempie.

Przebadano 600 osób

Pod kątem gruźlicy przebadano 600 osób: uczniów, nauczycieli, a także osoby odwiedzające szkolny basen przy ulicy Bobrzej we Wrocławiu. Próba tuberkulinowa i jej odczyt pozwalają wykryć czy organizm wykształca reakcję ochronną na bakterię powodującą gruźlicę. Do takiej reakcji dochodzi, kiedy osoba obecnie choruje na gruźlicę, chorowała na nią w przeszłości lub otrzymała szczepionkę na gruźlicę. Czas inkubacji choroby trwa od dwóch do dwunastu tygodni po przeprowadzeniu próby tuberkulinowej. Jeśli w tym czasie nie powstanie zgrubienie wokół miejsca przeprowadzenia próby tuberkulinowej wynik badania jest ujemny.

Dmuchać na zimne

Prątkami gruźlicy można zarazić się wszędzie: w tramwaju, pociągu, na ulicy - mówi doktor Witold Paczosa z Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu. Kiedy źródło ewentualnego zarażenia jest znane, nie trzeba wpadać w panikę, a jedynie zrobić wszelkie odpowiednie badania, tak by mieć pewność, że wszystko z nami w porządku - dodaje Paczosa i informuje, że nie każdy kto miał kontakt z chorym na gruźlice, też musi na nią zachorować. Bo prątek musi zaatakować osłabiony organizm, na przykład inną przewleką chorobą.

W ubiegłym roku na Dolnym Śląsku na gruźlicę zachorowały 724 osoby.