Od rana na Gibraltarze - ostatniej kolonii brytyjskiej w Europie trwa strajk generalny, a przed niespełna godziną na ulice enklawy wyszedł 15 tysięczny tłum. To niemal połowa mieszkańców kolonii, wydartej przed wiekami Hiszpanii. Demonstranci sprzeciwiają się rozmowom, jakie za ich plecami toczą Wielka Brytania i Hiszpania.
Gibraltar należy do Wielkiej Brytanii od 1713 roku. Na niewielkim skalnym przylądku mieszka 30 tysięcy osób, które twierdzą, że czują się Brytyjczykami. Coraz częściej mówi się, że przeszliby spod zwierzchnictwa brytyjskiego pod brytyjsko-hiszpańskie, a po 50 latach Gibraltar znów należałby do Madrytu. Mieszkańcy więc protestują. Organizatorem manifestacji jest lokalny rząd, a protest poparły wszystkie tamtejsze ugrupowania polityczne i przedsiębiorcy. „Nad przylądkiem nie będzie powiewała hiszpańska flaga” – zapewniał lider lokalnego rządu. Ostrzegał on, że nie pozwoli, by bez udziału mieszkańców Gibraltaru podejmowano decyzje ich dotyczące. „Żądamy dialogu, bez niego problem nie zostanie rozwiązany” – podkreśla namiestnik brytyjskiej kolonii.
Gibraltar ma też swoją ciemną stronę. Wiodą przez niego narkotykowe szlaki przemytnicze i trasy nielegalnej imigracji. Tam też znajdują się największe pralnie brudnych pieniędzy na naszym kontynencie.
16:15