Zawdzięczam życie swoim trzem przyjaciołom z Biura Ochrony Rządu. Jeden z nich, kierowca Bartek Orzechowski, zginął - mówił na konferencji prasowej w szpitalu w Gryficach gen. Edward Pietrzyk. Polski ambasador w Iraku opuścił szpital po pięciotygodniowej terapii.
Według dyplomaty, październikowy zamach w Bagdadzie był opracowany z zegarmistrzowską precyzją. Po odpaleniu ładunków wybuchowych, napastnicy ostrzelali konwój pociskami z bronią chemiczną: Strzelali do nas z dachów dwóch sąsiednich budynków, z broni małokalibrowej. Widziałem koło siebie tylko pac, pac, pac. Były to pociski z bronią chemiczną, więc o mało się nie udusiliśmy - mówił generał. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Pietrzyk zapowiedział, że po kilku dniach odpoczynku zamierza zgłosić swoim przełożonym gotowość do powrotu do Iraku.
Do zamachu na polskiego ambasadora doszło 3 października w bagdadzkiej dzielnicy Karrada, na skrzyżowaniu niewielkiej uliczki prowadzącej do rezydencji dyplomaty. Zginął funkcjonariusz BOR Bartosz Orzechowski; rannych zostało też kilku innych funkcjonariuszy. Wczoraj do ambasadora zadzwonił prezydent USA George W. Bush, "aby podziękować mu za jego odwagę i służbę w Iraku", a także dowiedzieć się o jego zdrowie.