"Są serca, które dla Ciebie biją" - taki napis wyryto na grobie Ani, gimnazjalistki z Gdańska. Dziewczynka dokładnie rok temu popełniła samobójstwo, po tym jak na jednej z lekcji mieli molestować ją szkolni koledzy.
W czasie incydentu w klasie nie było wychowawczyni a nauczycielka, która miała ją zastąpić - wyszła. Kilka dni po tragedii zatrzymano pięciu kolegów dziewczynki - ich proces rozpoczął się wiosną tego roku.
W procesie przesłuchano prawie wszystkich uczniów w klasie Ani, rodziców, nauczycieli i pracowników szkoły, ale do końca sprawy jest jeszcze daleko. Adwokaci niezmiennie utrzymują, że żaden z pięciu chłopców nie jest winny molestowania i dręczenia psychicznego. Wszyscy oskarżeni są na wolności, wrócili też do gimnazjum nr 2.
Po burzliwych dyskusjach podjęto decyzję o ich rozdzieleniu. Szkołą zarządza inny dyrektor. Nauczycielka, która zostawiła klasę bez opieki, a poszła przygotowywać apel, odeszła na emeryturę, a ta, która miała zaopiekować się klasą, przestała być wychowawczynią. Mianowano ją przewodniczącą do spraw promocji szkoły.