Amerykański prezydent-elekt George W Bush skompletował swój gabinet. Tak jak obiecywał zatrudnił nie tylko republikanów, ale również Demokratę.
Jest nim 69-letni Mineta, który zostanie sekretarzem do spraw transportu: "Nie wiem jak jeszcze lepiej można było zacząć ten rok niż od kompletowania mojego gabinetu. Moim zdaniem jest to ekipa najsilniejsza jaką kiedykolwiek zdołał zebrać którykolwiek z prezydentów" - powiedział George W.Bush. Mineta z pochodzenia jest Japończykiem. Sekretarzem do spraw energii będzie 48-letni Spencer Abraham. 53-letnia Linda Chavez wybrana przez Busha na ministra pracy jest pochodzenia latynoskiego. Przyszły minister do spraw transportu nie debiutuje w gronie najwyższych urzędników w kraju, w ubiegłym roku został sekretarzem handlu w administracji Clintona.
Bush jr. zapowiedział po zwycięskich wyborach, że zamierza powołać w skład powstającego gabinetu osoby o różnych opcjach politycznych. Dwoje pozostałych sekretarzy to - podobnie jak prezydent-elekt - Republikanie. Pani Chavez - konserwatystka - jest znana ze sprzeciwu wobec akcji afirmatywnej. Polega ona na przyznawaniu dodatkowych punktów za pochodzenie. Abraham był jedynym w historii Arabem, który zasiadał w Senacie USA. Fotel senatora utracił w listopadowych wyborach. Prezydent - elekt zapowiadał wielokrotnie, że zamierza stworzyć wieloetniczny gabinet. Najbardziej spektakularną nominacją było powołanie murzyńskiego generała Collina Powella na stanowisko sekretarza stanu.
Foto EPA
09:55