Polskie płody rolne są mniej zdrowe czy też zdrowsze od unijnych? – pyta dziennik "Liberation" w artykule "Wschodnie normy na naszym talerzu". Gazeta nazywa "wydumanymi" niepokoje francuskich stowarzyszeń konsumentów wobec norm bezpieczeństwa żywności w Polsce i innych krajach kandydujących do UE.
Fakt jest na tyle rzadki, że warto o nim opowiedzieć. Rzecz dotyczy głównie Polski; zdaniem „Liberation” najbardziej rolniczego kraju aspirującego do Unii Europejskiej. Dziennik pisze o niepokojach Francuzów związanych z bezpieczeństwem żywności i, niemal jak adwokat Polski, zbija argumenty sceptyków.
Dziennik cytuje m.in. szefową największej francuskiej organizacji konsumentów. Jej zdaniem nie ma w tej chwili żadnej możliwości kontroli jakości produktów spożywczych importowanych z Europy Środkowo–Wschodniej. Ponadto obawia się, że normy bezpieczeństwa żywności będą mniej ostre w krajach, które już niedługo staną się nowymi członkami UE.
„Liberation” ten niepokój nazywa jednak wydumanym i tłumaczy czytelnikom, cytując tym razem przedstawicieli Komisji Europejskiej, że normy bezpieczeństwa żywności będą takie same w całej Unii. Francuski dziennik nie wyklucza też, że rację może mieć polski resort rolnictwa. Ministerstwo zapewnia, że niektóre polskie płody rolne mogą być wręcz zdrowsze od unijnych ze względu na ograniczone stosowanie w Polsce pestycydów czy mączek zwierzęcych.
Co więcej, francuska gazeta odsyła czytelników na strony internetowe polskiego Ministerstwa Rolnictwa, by zburzyć ciążące nad Sekwaną stereotypy myślowe, związane z rozszerzeniem Unii.
00:55