Kolejna runda negocjacji czy ponowne starcie na ringu? Dziś rozpoczyna się ostatni etap rokowań członkowskich między UE a 10 krajami kandydującymi. Główny negocjator Polski Jan Truszczyński przedstawia w Brukseli złagodzone nieco w piątek postulaty naszego kraju.
Polska domaga się większych środków na utrzymanie płynności finansów publicznych w pierwszych latach członkostwa w Unii Europejskiej. Ponadto polski rząd chce, by produkcja była wyższa, niż zezwala na to UE. Natomiast za "prawie" zadowalające uznano proponowane 40-proc. dopłaty dla rolników.
Tydzień temu, gdy Truszczyński przedstawiał polskie postulaty, doszło do małego zgrzytu. Duński ambasador powiedział, że jeśli Polska nie zmieni swoich nierealistycznych żądań, to będzie miesiącami sama negocjować, podczas gdy inni zakończą rokowania. Potem wstał i z hukiem zamknął drzwi.
Dziś polskie stanowisko jest nieco łagodniejsze, jednak zdaniem Duńczyków, wciąż zbyt roszczeniowe. Dlatego atmosfera przy negocjacyjnym stole może znów być gorąca.
Dyplomaci innych państw członkowskich tłumaczą, że Polska jest najważniejszym kandydatem i mającym najwięcej zastrzeżeń do duńskiej oferty (nie licząc równie twardej maleńkiej Malty). Dania będzie więc wywierać presję na Polaków, żeby nie popsuli święta zjednoczenia Europy w Kopenhadze. Tym bardziej, że Polska stała się swego rodzaju liderem, a pozostałe kraje czekają na to, co uda się nam wytargować. Dlatego Dania naciska, by kraje bałtyckie już teraz zaakceptowały unijne warunki. Chce w ten sposób osłabić polską pozycję negocjacyjną.
Według przedstawicieli Danii targi o szczegóły powinni zakończyć za tydzień w Brukseli szefowie dyplomacji obu stron. Potem już tylko formalne zamknięcie negocjacji mieliby ogłosić 13 grudnia przywódcy zebrani na szczycie w Kopenhadze.
12:00