Pięć z sześciu osób, które trafiły do szpitali po wczorajszym wypadku polskiego autokaru we Francji, jeszcze dziś opuści placówki – dowiedział się RMF FM.

REKLAMA

Jeżeli uda mi się zorganizować transport jeszcze dzisiaj wieczorem, to tych dwóch panów, którzy są ranni, zostaną dzisiaj odesłani do kraju. Wiem, że jeden pan na pewno trafi do szpitala, bo ma złamane dwa żebra. Drugiego pana najprawdopodobniej zawiezie się do domu, bo ma tylko obrażenia zewnętrzne - powiedziała RMF FM Grażyna Cis, tłumacza, która pomaga dyrekcji francuskiego szpitala w Dunkierce. Trzy inne osoby opuszczą szpital w belgijskim Veurne.

Prokuratura dementuje twierdzenia największej francuskiej centrali związkowej, która stwierdziła, że kierowca autobus, który prowadził, złamał przepisy, ponieważ nie przestrzegał obowiązkowych przerw w prowadzeniu pojazdu. Dementuję te informacje. Wstępne rezultaty śledztwa nie potwierdzają tego. Wszystko wskazuje natomiast na to, że kierowca jechał zbyt szybko, biorąc pod uwagę złe warunki pogodowe. Istnieje bowiem obowiązek dostosowania prędkości do warunków atmosferycznych, a tego kierowca nie zrobił - powiedziała RMF FM prokurator Dunkierki Claire Munzer.

Mężczyzna zeznał prokuratorowi, że w momencie wypadku nie zdawał sobie sprawy, że zjeżdżał boczną drogą na parking i nie jechał już po autostradzie. Francuscy funkcjonariusze podejrzewają, że przedstawiając taką wersję wydarzeń kierowca próbuje z góry usprawiedliwić fakt, że – być może – jechał po wąskim zjeździe z autostrady z nadmierną prędkością. Policja nieoficjalnie mówi, że kierowca jechał za szybko, nawet 100 kilometrów na godzinę.

Do wypadku doszło wczoraj rano, na autostradzie A-16 pod Dunkierką. Zginęły trzy pasażerki autokaru, a kilkanaście zostało rannych.