Fragmenty samolotu RWD-6, w którym zginęli w katastrofie w 1932 roku Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura, trafiły do izby pamięci lotników w Cierlicku stworzonej przez Polaków z Zaolzia. Przez blisko 80 lat były ukryte na strychu domu Józefa Kiszy z Kocobędza.
Nie mamy wątpliwości, że dwa fragmenty, które otrzymaliśmy są autentyczne. Po konsultacji m.in. z przedstawicielami Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, potwierdziliśmy, że tworzyły one wręgę, znajdującą się przy silniku RWD-6 - powiedział prezes cierlickiego koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego Tadeusz Smugała. Związek jest największą organizacją zrzeszająca Polaków z Zaolzia.
Części wręgi, które łącznie mają wymiary 40 cm na 40 cm, to największe elementy historycznego samolotu, jakie posiada w tej chwili izba pamięci w Domu Polskim Żwirki i Wigury w Cierlicku. Mieliśmy dotychczas tylko kilka niewielkich fragmentów poszycia. Wręga jest największym elementem konstrukcji maszyny, jaki mamy - powiedział Smugała.
Prezes cierlickiego koła PZKO zapowiedział, że wręga będzie eksponowana w izbie pamięci. Oprócz niej zobaczyć tam można m.in. także paszport Żwirki, który został znaleziony na miejscu katastrofy oraz tabliczkę od prezydenta Ignacego Mościckiego, który odwiedził Cierlicko w 1938 r.
Części wręgi znalazł na strychu swego domu Józef Kisza, który mieszka w nieodległej od Cierlicka miejscowości Kocobędz na Zaolziu.
Ojciec Józefa Kiszy, również Józef, jako małe dziecko pasł krowy u gospodarza. Widział katastrofę na własne oczy. Pobiegł na miejsce ze starszymi chłopcami, którzy z miejsca wypadku zabrali drewnianą, okrągłą część samolotu. Koledzy Józefa wracając bawili się częścią, toczyli ją, aż w końcu złamali na pół i stracili nią zainteresowanie. Wówczas mały Józek zabrał je do domu - relacjonował Smugała słowa Józefa Kiszy, który przyniósł fragmenty RWD-6.
Po wybuchu wojny Kisza obawiał się Niemców. Złamaną wręgę oraz nieco pamiątek rodzinnych, w tym listy, schował nad drzwiami na strychu, i całość zakrył deskami. Później opowiadał synowi, że był świadkiem katastrofy, ale o skrytce nie wspominał. Zmarł 1989 roku.
Latem zeszłego roku syn świadka katastrofy zwrócił uwagę, że znad drzwi na strychu wysuwa się jakiś papier. Odbił deskę i znalazł pamiątki, w tym jedną z części wręgi. Początkowo nie domyślał się co to może być. Miał nawet spalić ją w kominku. Po jakimś czasie błysnęło mu w głowie, że to mogą być odłamki z RWD-6, o którym wielokrotnie opowiadał mu ojciec. Teraz przywiózł je do naszej izby pamięci - powiedział prezes Smugała.
Franciszek Żwirko urodził się w 1895 r. Był porucznikiem armii rosyjskiej i kapitanem polskiego lotnictwa wojskowego. Stanisław Wigura był o 6 lat młodszy. Był pilotem i inżynierem lotniczym, wykładowcą Politechniki Warszawskiej. Wraz z Rogalskim i Drzewieckim stworzyli rodzinę samolotów RWD. W 1929 r. samolotem RWD-2 Żwirko i Wigura oblecieli Europę dookoła. W sierpniu 1932 r. na RWD-6 obaj zwyciężyli w międzynarodowych zawodach samolotów turystycznych Challenge w Berlinie.
Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura zginęli w wypadku lotniczym 11 września 1932 r. Samolot, którym lecieli, spadł w okolicach Cierlicka. Podczas silnego wiatru postanowili zawrócić maszynę, którą lecieli do Pragi na święto lotnicze. Lekka konstrukcja RWD-6 nie wytrzymała naporu wiatru. Złamało się skrzydło. Piloci zginęli na miejscu. Spoczęli na warszawskich Powązkach.
(j.)