"W odniesieniu do oskarżeń formułowanych wobec księdza Eugeniusza Makulskiego zgłoszone przypadki zostały przekazane do Stolicy Apostolskiej w trybie określonym obowiązującym prawem kościelnym" - napisali w oświadczeniu po premierze filmu "Tylko nie mów nikomu" przedstawiciele zakonu marianów, którzy opiekują się licheńską bazyliką. Oświadczenie to przytacza portal Onet.
W filmie dokumentalnym braci Sekielskich o pedofilii w polskim Kościele jednym z bohaterów jest ofiara księdza Eugeniusza Makulskiego - kustosza Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu. Występujący anonimowo, obecnie ksiądz, ofiara szczegółowo zdaje relację z tego, jak dochodziło do przestępstwa.
W reakcji na film "Tylko nie mów nikomu" przedstawiciele zakonu marianów wydali oświadczenie, o czym poinformował Tomasz Sekielski.
"Głęboki bólem napełnia nas cierpienie ofiar przestępstw pedofilii popełnionych przez ludzi Kościoła. Nic nie jest w stanie wynagrodzić im tej krzywdy. W odniesieniu do oskarżeń formułowanych wobec księdza Eugeniusza Makulskiego zgłoszone przypadki zostały przekazane do Stolicy Apostolskiej w trybie określonym obowiązującym prawem kościelnym. Ksiądz Makulski podporządkował się postanowieniom Stolicy Apostolskiej, zaś decyzją przełożonych zakonnych został odsunięty od prowadzenia jakiejkolwiek działalności duszpasterskiej"- czytamy.
Z tego oświadczenia nie wynika, by zakon poinformował np. prokuraturę - skomentował dziennikarz Tomasz Sekielski, autor filmu "Tylko nie mów nikomu", cytowany przez portal Onet.
W jednej ze scen filmu do ks. Cybuli osobiście udaje się jego ofiara sprzed lat, która przypomina mu o krzywdach, jakich doznała z jego strony. To mężczyzna molestowany przez niego w dzieciństwie. Ksiądz do wszystkiego się przyznaje, ale jego tłumaczenie jest wstrząsające.
Ks. Cybula żył w poczuciu bezkarności niemal do samego końca. Zmarł trzy miesiące po konfrontacji ze swoją ofiarą. Wstrząsające jest to, że w zasadzie nie uważał, żeby stało się coś złego. Nie czuł się winny, nie przyznał się do winy, nie przepraszał. Potraktował tę sytuację na zasadzie: "porozmawiamy sobie o tym i problem z głowy". A jak facet nie chce pieniędzy, no to jego strata - mówił w wywiadzie dla Onetu Tomasz Sekielski.
Abp Głódź został zapytany przez reportera "Faktów" TVN o to, czy widział film Tomasza Sekielskiego. Miałem inne zajęcia, nie oglądam byle czego - odpowiedział duchowny. Nie odpowiedział też na pytanie, czy posiadał wiedzę o czynach byłego kapelana Lecha Wałęsy, księdza Franciszka Cybuli, który pojawił się w filmie. Proszę mnie tutaj nie atakować i nie prowokować, bo ja taki naiwny nie jestem - stwierdził Głódź.
"Tylko nie mów nikomu" powstał w nietypowy sposób - produkcja została sfinansowana z pieniędzy zebranych poprzez portal Patronite.pl. W zbiórce brało udział blisko 2,5 tys. osób, które przekazały łącznie ponad 450 tys. zł.
Film pokazuje kolejne przypadki pedofilii w polskim Kościele. Autor dociera do ofiar księży i ukrytą kamerą nagrywa ich konfrontacje z oprawcami po latach. Poza tym pokazuje, jak ofiary radzą sobie w codziennym życiu i w jaki sposób funkcjonują w społeczeństwie. Jak mówił Sekielski w programie "Onet Rano", pomysł stworzenia dokumentu narodził się kilka lat temu, kiedy "widział płaczących dorosłych ludzi, których życie było zburzone". Dziennikarz podkreślił, że jego film nie jest "antyreligijny" i rozmawia z ofiarami, by inni ludzie żyjący z poczuciem krzywdy też się ujawnili i "walczyli o swoje prawa i prawdę".