Podziemne rzeczki, muł i bagna – na takim gruncie resort sportu chce postawić Narodowe Centrum Sportu. Eksperci prognozują, że może się to skończyć budowlaną katastrofą – pisze „Życie Warszawy”.
Jak zaznacza gazeta, Stadion Dziesięciolecia nie zawalił się tylko dlatego, że zbudowano go na dwóch milionach metrów sześciennych gruzu przywiezionego ze zburzonej Warszawy. Jeszcze sto lat temu w miejscu, gdzie stoi stadion, były mokradła.
Z nową areną, która ma powstać obok, nie będzie tak łatwo - mówi varsavianista Jacek Snopczyński. Grunt pod jego budowę jest bardzo niepewny i nieustannie nawadniany. Stadion Narodowy może się w nim zapaść. Nic w tym dziwnego, skoro to dawne koryto Wisły - zaznacza.
Wybrana lokalizacja nowego stadionu jest problematyczna również według przewodnika Mieczysława Janiszewskiego. Na tym terenie było mnóstwo podskórnych rzeczek, które latami zmiękczały grunt. Ponadto już po wojnie kopano w tym miejscu wielkie doły, które miały gromadzić wodę podczas wysokiego stanu Wisły. Zapobiegało to zalewaniu Saskiej Kępy. Kiedy zaczną się prace budowlane, z pewnością zostanie naruszona równowaga wodna w tym rejonie. Trudno przewidzieć, jakie przyniesie to skutki, ale nie będą one dobre dla stadionu - mówi.
O planach wybudowania Narodowego Centrum Sportu tuż obok Stadionu Dziesięciolecia poinformowała w ubiegłym tygodniu minister sportu i turystyki Elżbieta Jakubiak. Nowoczesny obiekt pomieści 55 tysięcy kibiców, a jego budowa ma się zacząć za półtora roku.