Najprawdopodobniej na początku przyszłego tygodnia dojdzie do ekstradycji Aleksandra Ignatienki. Zatrzymany dokładnie rok temu niedaleko Zakopanego były zastępca prokuratora obwodu moskiewskiego wciąż czeka na decyzję w areszcie w Tarnowie. W Rosji ma być sądzony za przyjęcie półtora miliona dolarów łapówki.
Na ostatnim posiedzeniu sąd przedłużył Ignatience areszt do 9 stycznia. Do tego momentu Interpol powinien więc zorganizować przekazanie go rosyjskiej prokuraturze. Są już wszystkie potrzebne zgody w tej sprawie.
Wydanie Ignatienki opóźniło postępowanie strony rosyjskiej, która prawie miesiąc zwlekała z przesłaniem do Polski wniosku o ekstradycję. Kiedy w końcu trafił on do ministra sprawiedliwości, ten wystąpił do Rosjan o zapewnienie, że prokurator nie zostanie skazany w swoim kraju na karę śmierci, a także, że po przewiezieniu do Rosji nie będzie torturowany. Dopiero po otrzymaniu takiego zapewnienia w grudniu Jarosław Gowin zgodził się na ekstradycję, ale na podstawie tylko jednego z dwóch zarzutów, jakie Ignatience stawia rosyjski wymiar sprawiedliwości. Prokurator będzie mógł być sądzony w Rosji jedynie za przyjęcie łapówki, ale już za skłonienie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - nie.
Ignatienko - były pierwszy zastępca prokuratora obwodu moskiewskiego - był poszukiwany przez Interpol na podstawie międzynarodowego listu gończego. Ścigano go za przestępstwa korupcyjne i oszustwo popełnione na terenie Rosji. 1 stycznia ubiegłego roku Ignatienkę zatrzymali w okolicach Zakopanego funkcjonariusze ABW.Na początku lutego Sąd Okręgowy w Nowym Sączu zgodził się na jego ekstradycję do Rosji.