Autobus komunikacji miejskiej ukradziony na Śląsku. Młody mężczyzna bez problemów wyjechał nim z bazy. Po drodze spotkały go liczne przygody, których efektem było zatrzymanie przez policję. Równie zaskakujące, jak cała ta historia.

REKLAMA

Zaczęło się leniwie. Czerwonym autobusem młody mężczyzna przez nikogo nie zatrzymywany nocą wyjeżdża z bazy w Świerklańcu i jak gdyby nigdy nic, jedzie ok. 30 km do swych rodzinnych Siemianowic. Tam akcja nabiera tempa.

Kierowca najpierw zabiera do środka dwóch pijanych mężczyzn i jedzie z nimi do sklepu. Potem uderza w samochód, ucieka autobusem, by wreszcie go porzucić.

Następnie mężczyzna sam zgłasza się na policję. Tym razem prosi o interwencję w swojej prywatnej sprawie. Nie przeczuwa jednak, że policja wie już o jego nocnym kursie. Oficer dyżurny najpierw bacznie się mu przygląda, po czym zaczyna kojarzyć fakty.