Dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak bada na miejscu w Afganistanie nastroje polskich żołnierzy. W najbliższym czasie 11 z nich na własną prośbę wróci do kraju. Twierdzą, że boją się o własne bezpieczeństwo w związku ze zbyt słabym opancerzeniem pojazdów.
Chodzi o opancerzenie samochodów humvee, którymi żołnierze mieli jeździć na patrole. Nasz kontyngent dysponuje ok. 120 takimi pojazdami, dostarczonymi przez amerykańskie wojsko. Wszystkie mają II klasę opancerzenia (Amerykanie użwają humvee z IV klasą opancerzenia). Żołnierze zadeklarowali, że do czasu powrotu do kraju będą wykonywali powierzane im zadania. Wszyscy mają wrócić do kraju tak szybko, jak uda się zorganizować dla nich transport. Śledztwo "w sprawie" rzekomego buntu, a nie "przeciwko", prowadzi żandarmeria wojskowa.
Ze statystyk udostępnionych przez MON wynika, że podczas każdej misji zdarzają się prośby o wcześniejszy powrót. Liczba tego typu wniosków wynosi od 1,5 do 2,5 proc. ogółu żołnierzy pełniących misję w danej zmianie. Przykładowo, w trakcie misji w Iraku na własny wniosek do kraju wróciło wcześniej 225 żołnierzy. W czasie pierwszej zmiany - 44, drugiej - 16, trzeciej - 45, a obecnej ósmej - 24. Zdziwienie niektórych budzi fakt, że prośby złożyli żołnierze z 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego z Bielska-Białej, który jest w pełni uzawodowiony.
W Afganistanie służy ok. 1200 polskich żołnierzy. Do ich zadań należy m.in. wzmacnianie sił państw sojuszniczych w zakresie konwojowania, obrony i ochrony obiektów oraz zabezpieczenia logistycznego, rozpoznanie terenu i obiektów, rozminowywanie terenu i szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa.