Nie w Wigilię, jak zapowiadano, ale najpóźniej do 30 grudnia, rząd rozpatrzy wniosek do prezydenta o użycie polskich żołnierzy do wsparcia francuskiej operacji w Republice Środkowoafrykańskiej. Polska ma wysłać 50 żołnierzy. Ich wyjazd będzie trzecią w ostatnich latach wyprawą wojenną polskiego wojska w Afryce.
Do Republiki Środkowoafrykańskiej ma zostać wysłanych 50 żołnierzy do wsparcia logistycznego i technicznego Francuzów - obsługi polskiego samolotu Hercules C-130. Polski samolot miałby rozpocząć działania od 1 lutego 2014 roku.
Premier Donald Tusk zapewniał wcześniej, że polscy żołnierze nie będą brali udział w działaniach wojennych.
Republika Środkowoafrykańska, jeden z najbiedniejszych krajów świata, od dziesięcioleci pogrążona jest w chaosie. W marcu tego roku muzułmańscy rebelianci obalili chrześcijańskiego prezydenta Francois Bozize, a jego miejsce zajął przywódca ugrupowania Seleka, Michel Djotodia.
Sytuację w swej byłej kolonii próbuje opanować Francja. Paryż zwiększył swój kontyngent wojskowy w Republice Środkowoafrykańskiej do 1600 żołnierzy z powodu obaw przed nowymi atakami byłych rebeliantów islamskich na ludność stolicy, złożoną głównie z chrześcijan.
Wyjazd polskich żołnierzy do Republiki Środkowoafrykańskiej będzie trzecią w ostatnich latach wyprawą wojenną polskiego wojska w Afryce.
W 2006 roku Polacy uczestniczyli w misji Unii Europejskiej mającej zapewnić bezpieczeństwo podczas wyborów prezydenckich w Demokratycznej Republice Konga, w 2009 roku - wylądowali w Czadzie, by strzec w tamtejszych obozach uchodźców z sudańskiego Darfuru.
Polscy żołnierze nie będą wspierać Francuzów w patrolach i rozbrajaniu bojówek (za pół roku Francuzi chcą, by zluzowali ich żołnierze Unii Afrykańskiej lub ONZ). Będą stacjonować na lotnisku w Bangi i pilnować jego bezpieczeństwa wraz z nielicznymi oddziałami, które mają zostać podesłane z innych krajów europejskich. Ale i na lotnisku zetkną się ze skutkami religijnych pogromów. Już dziś koczują tam tysiące uchodźców, a ilekroć w Bangi wybuchają rozruchy, mieszkańcy miasta uciekają na lotnisko, widząc w nim i stacjonujących tam cudzoziemskich żołnierzach jedyny ratunek przed bezprawiem i przemocą.
(j.)