W poniedziałek łódzki sąd rejonowy rozpozna zażalenia obrony na zatrzymanie i aresztowanie Lwa Rywina. Jego adwokaci kwestionują zasadność umieszczenia Rywina w areszcie. Ich zdaniem, w sprawie nie zachodzi obawa matactwa. Znany producent filmowy podejrzany jest o nakłanianie do fałszowania dokumentacji medycznej.
Sąd, gdy 27 maja decydował o umieszczeniu Lwa Rywina w areszcie, powołał biegłego, który miał zbadać stan jego zdrowia. Do poniedziałku opinia biegłego powinna być już znana.
Znany producent jest podejrzany o to, że w 2005 roku miał nakłaniać inną osobę do udzielenia korzyści majątkowej w zamian za naruszenie prawa, wręczył 210 tys. zł łapówki i obiecał kolejnych 190 tys. zł za pośrednictwo tej osoby w załatwieniu odroczenia wykonania kary orzeczonej wobec niego przez Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie płatnej protekcji wobec Agory. Rywin - według obrony - nie przyznaje się do zarzutów.
Prokuratura przyznaje, że jest związek między zarzutami, które usłyszał producent, a zarzutami przedstawionymi wcześniej lekarzowi Krzysztofowi J., pracującemu wówczas w Centrum Rehabilitacji Stocer w Konstancinie. Lekarzowi przedstawiono w sumie 13 zarzutów, dotyczą one przyjmowania korzyści majątkowych i poświadczenia nieprawdy w dokumentacji medycznej oraz utrudniania postępowań karnych.
Łódzka Prokuratura Apelacyjna prowadzi śledztwo w sprawie korupcji, płatnej protekcji i fałszowania dokumentacji medycznej, na podstawie której sądy decydowały o odraczaniu wykonania kar lub nieosadzaniu w aresztach osób podejrzanych o popełnienie przestępstw, także gangsterów.
Wśród podejrzanych obok Lwa Rywina są także m.in. jego syn Marcin, warszawscy adwokaci Andrzej P. i Robert D., wydalony kilka lat temu z palestry Andrzej W. oraz siedmiu przestępców działających w grupach wołomińskiej i pruszkowskiej. 12 osób trafiło do aresztu. Dotąd do sądu wpłynęły zażalenia na aresztowanie siedmiu z nich. Podejrzanym grożą kary do 10 lat więzienia.