Dzięki pieniądzom zdobytym przez fundację "Akogo?" Ewy Błaszczyk, kolejne cztery osoby w śpiączce otrzymają stymulatory mózgu. Operacje zostaną ponownie przeprowadzone w Szpitalu Uniwersyteckim w Olsztynie, ale tym razem bez pomocy zagranicznych lekarzy. Pierwsze zabiegi wykonano w połowie maja.
Szykujemy się do następnych operacji. Myślę, że przeprowadzimy je pod koniec lipca. W tej chwili chorzy, u których chcemy wykonać zabieg, zapraszani są do kliniki i tak, jak pierwsza grupa, poddawani są badaniom. Mają one przybliżyć nam wiedzę na temat ich reaktywności. Dzięki badaniom dowiemy się także, czy jest szansa na to, aby stymulator zadziałał - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Piotrem Bułakowskim profesor Wojciech Maksymowicz z Katedry Neurologii i Neurochirurgii Szpitala Uniwersyteckiego w Olsztynie.
Jak dodał lekarz, chorzy wybrani do drugiej tury zabiegów w większości są młodymi ludźmi. Zapraszamy wielu chorych, w różnym wieku, w różnym stanie. Potem z tej dużej grupy wybierzemy tych, którzy kwalifikują się zgodnie z kryteriami przyjętymi w tym badaniu. Zainteresowanie jest bardzo duże. Ono jest zrozumiałe, bo to jest szansa dla rodzin, które są zrozpaczone lub nawet zrezygnowały z liczenia na to, że cokolwiek może się zmienić u ich bliskich - dodaje prof. Maksymowicz.
Wykonane w połowie maja zabiegi były pierwszymi tego typu wszczepieniami, jakie przeprowadzono w Polsce. Polskim lekarzom pomagali specjaliści z Japonii. W szpitalu uniwersyteckim w Olsztynie takie operacje przeszli: 22-letnia Ola, córka Ewy Błaszczyk, 24-letnia Agnieszka, 20-letnia Sylwia oraz 24-letni Adrian.
Pierwsze efekty zabiegów było widać już po około dwóch tygodniach od wszczepienia stymulatora. U wszystkich pacjentów widać, że napięcie mięśniowe zdecydowanie zmniejszyło się, więc teraz rehabilitacja jest łatwiejsza. U każdego z nich zaobserwowaliśmy też bardzo dyskretne na razie objawy kontaktu ze światem zewnętrznym. U jednej pacjentki - na przykład - na obchodzie zauważyłam skupienie na mojej osobie, czego wcześniej nie było i strach w oczach, kiedy do sali weszła większa liczba osób - powiedziała pod koniec maja dr Monika Barczewska z Kliniki Neurologii.
Jeden stymulator kosztuje od 40 do nawet 70 tysięcy złotych.
APA