W irackiej deklaracji, dotyczącej programów zbrojeniowych, są poważne luki. Jednak zanim zweryfikuje się prawdziwość zawartych w niej twierdzeń, minie wiele miesięcy. Dlatego - jak przewidują eksperci - podczas dzisiejszej debaty Rady Bezpieczeństwa ONZ na temat Iraku, szefowie misji rozbrojeniowej - Hans Blix i Mohamed ElBaradei - mają nie tylko przedstawić wstępne wyniki dotychczasowej kontroli, ale też prosić o więcej czasu na inspekcje i większą liczbę inspektorów.
Wbrew pozorom zwłoka może być na rękę wszystkim uczestnikom tej rozgrywki, może z wyjątkiem grupy jastrzębi w amerykańskiej administracji. Władze w Bagdadzie - choć krzyczą, że inspektorzy to szpiedzy - liczą na to, iż poszukiwania broni masowego rażenia zakończą się fiaskiem.
Jeśli pan Bush i pan Blair autentycznie dążą do rozwiązania kryzysu, który w istocie sami stworzyli, na drodze poszanowania prawa, to powinni dać Komisji ONZ do spraw Monitoringu, Kontroli i Inspekcji oraz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej tyle czasu, by mogły one do końca wypełnić swoje zadania -powiedział dziś jeden z doradców Saddama Husajna.
Irakijczycy liczą też na coraz silniejsze lobby pacyfistyczne. W Bagdadzie manifestację urządzili dziś wysłannicy organizacji pokojowych z Zachodu.
Chcemy się upewnić, czy opcja pokojowa jest ciągle rozpatrywana - tłumaczyła Niemka, jedna z uczestniczek manifestacji.
Szef amerykańskiej dyplomacji Colin Powell oświadczył, że 27 stycznia - czyli dzień, w którym przedstawiony zostanie raport inspektorów rozbrojeniowych - nie musi być jednocześnie dniem, w którym zapadnie decyzja o wojnie.
O potrzebie przyznania inspektorom dodatkowego czasu mówi też rzecznik brytyjskiego rządu. Dziennik „Daily Telegraph” stwierdził nawet, że Wielka Brytania zabiega, by Stany Zjednoczone odłożyły ewentualną kampanię militarną aż do jesieni.
18:20