Przedstawiciele pocztowej "Solidarności" i Związku Zawodowego Pracowników Poczty nie wzięli udziału w zaplanowanych na dziś rozmowach z zarządem spółki. Związkowcy od tygodnia okupują salę w głównym budynku Poczty Polskiej przy ulicy Rodziny Hiszpańskich w Warszawie w proteście przeciwko planom masowych zwolnień. Właśnie w niej chcą prowadzić rozmowy, na co nie zgadza się spółka.
Zarząd Poczty Polskiej czekał dziś na związkowców w budynku oddalonym o kilka kilometrów od głównej siedziby spółki. Marcin Gallo, organizator protestu, tłumaczył w rozmowie z RMF FM, że pracownicy będą rozmawiać tylko w okupowanej sali.
Jeżeli opuścimy salę, spodziewamy się, że drzwi zostaną zamknięte. Nasze karty, które umożliwiają wejście do tego budynku, już są zablokowane. Możemy podejrzewać, że pracodawca wyda zalecenie kolegom i koleżankom pracującym w pionie ochrony, by nie wpuszczali nas do tego budynku - sugerował.
Na początku tygodnia przedstawiciele Poczty Polskiej przekonywali, że zorganizowanie spotkania w okupowanej przez pracowników sali przeczy regułom BHP i zagraża zdrowiu uczestników.
Próba sprowadzenia tak ważnego tematu, jakim są wynagrodzenia i negocjacje nowego Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy do kwestii wyboru sali to zaskakująca postawa - oceniła rzeczniczka Poczty Polskiej Joanna Trzaska-Wieczorek. Zapewniła jednocześnie, że zarząd spółki jest otwarty na rozmowy ze związkowcami.
Pocztowa "Solidarność" na swojej stronie internetowej przedstawiła postulaty związków reprezentatywnych w sprawie Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy. Chodzi o: brak zmian w naliczaniu i wypłacie dodatku stażowego, utrzymanie dotychczasowych zasad nagród jubileuszowych przynajmniej do końca br., brak zmian w zasadach wypłaty premii rocznej oraz wynagrodzenie zasadnicze zawsze przynajmniej na poziomie płacy minimalnej.
"Solidarność" zadeklarowała też, że "strona społeczna (...) pozostaje w pełnej, 24 godzinnej dyspozycji do prowadzenia negocjacji w dotychczasowej lokalizacji (w siedzibie Poczty - przyp. red.)".
Zarząd Poczty Polskiej wdraża obecnie plan transformacji spółki. Według prezesa Sebastiana Mikosza ma on przekształcić operatora "w nowoczesną firmę kuriersko-detaliczno-finansowo-cyfrową".
Plan zakłada optymalizację zatrudnienia głównie poprzez Program Dobrowolnych Odejść (PDO) i zwolnienia grupowe. Uchwałę w sprawie przeprowadzenia PDO zarząd Poczty Polskiej przyjął na początku 2025 roku i rozpoczął jego konsultacje.
Poczta Polska tłumaczy, że Program Dobrowolnych Odejść i negocjacje dotyczące Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy to dwa odrębne procesy, formalnie ze sobą niezwiązane.
W pierwszym półroczu ubiegłego roku Poczta Polska odnotowała ponad 300 mln zł straty. Według obecnego prezesa spowodowana jest ona błędami i zaniechaniami z poprzednich lat.
W poniedziałek szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak zapowiedział, że będzie interweniował ws. sytuacji pracowników Poczty Polskiej u premiera Donalda Tuska. Przypomniał też o zapowiedzi szefa rządu dotyczącej przygotowania przepisów ws. deregulacji. Podkreślił, że ma za nie odpowiadać "nie minister, tylko przedsiębiorca". Chodzi o Rafała Brzoskę, który jest prezesem Inpostu. Jak podkreślił poseł PiS, Brzoska "jest właścicielem firmy konkurencyjnej wobec Poczty Polskiej".
Stawiam pytanie, czy to nie chodzi o to, żeby Poczta Polska przestała istnieć? Czy to nie chodzi o to, żeby tak, jak w latach dziewięćdziesiątych redukowano, zamykano polskie przedsiębiorstwa? - pytał Błaszczak. Przecież schemat był identyczny. Najpierw mówiono, że przedsiębiorstwo nie daje sobie rady na rynku, potem przeprowadzano restrukturyzację, czyli zwalniano pracowników, a potem firma przestawała istnieć, a miejsce na rynku zajmowały inne firmy, firmy prywatne, firmy zagraniczne - tłumaczył.