"Przez wiele lat Chińczycy, dzięki współpracy z firmami światowymi czy europejskimi, nauczyli się produkować samochody i teraz z tej umiejętności korzystają" - powiedział Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. W ten sposób skomentował rosnące zainteresowanie autami chińskich marek na polskim rynku.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jakub Faryś skomentował rosnący popyt w Polsce na samochody chińskiej produkcji. Ich sprzedaż, jak podaje "Rzeczpospolita", podskoczyła w Polsce prawie 70-krotnie. Zdaniem eksperta powodów może być kilka.
Po pierwsze cena, po drugie jakość, która jest już więcej niż akceptowalna. Przez wiele lat Chińczycy, dzięki współpracy z firmami światowymi czy europejskimi nauczyli się produkować samochody i teraz z tej umiejętności korzystają - mówił prezes PZPM.
Chińskie modele są coraz bardziej oryginalne i nie kopiują już zachodnich projektów. Oczywiście jeszcze jeżeli popatrzymy na samochody europejskich marek premium, to one są jeszcze przez większość klientów oceniane jako lepsze czy nawet dużo lepsze. Natomiast pamiętajmy, że mówimy w dużej części o samochodach popularnych, samochodach, gdzie cena jest jedną z istotniejszych rzeczy, a jest ona czasami nawet o 20 proc. niższa - zauważył Faryś.
Wśród popularniejszych firm, ekspert wymienił nazwy takie jak m.in. Saic, Baic, Forthing i Skywell. Pamiętajmy, że w Chinach mamy kilkuset producentów, a marek jest dużo więcej, bo czasami nawet jest tak, że na określony obszar dany producent wysyła samochody pod inną marką - powiedział prezes PZPM.
Zdaniem Farysia, znaczny wzrost udziału tych marek w rynku motoryzacyjnym może nastąpić w ciągu najbliższych trzech lat. Jesteśmy jednym z ważniejszych rynków w Europie, bo w zeszłym roku zostało sprzedanych ponad 550 000 samochodów osobowych. Szefowie (chińskich - przyp. red.) firm mówią, że mają ambicje w ciągu najbliższych kilku lat objąć 15 proc. rynku pierwszych rejestracji w Europie. To jest 1,5 mln samochodów - podkreślił ekspert.
Wbrew obiegowej opinii, chińskie samochody w Polsce to nie tylko elektryki. Wręcz przeciwnie - auta z napędem elektrycznym stanowią w imporcie z Chin zdecydowaną mniejszość. Firmy chińskie w tej chwili budują swoją pozycję na rynku, a ponieważ w Polsce mamy kilkuprocentowy udział rejestracji samochodów elektrycznych, to mniej więcej podobnie jest w przypadku samochodów chińskich - wyjaśnił prezes PZPM.
To logiczne, że chińskie firmy sprzedają w Europie i w Polsce samochody z silnikami benzynowymi, hybrydy, hybrydy plug-in i elektryczne, w zależności od zapotrzebowania rynku. Ten suwak będzie przesuwany, jeżeli okaże się, że w Polsce rejestrowanych jest 20-40 proc. pojazdów elektrycznych w przyszłości. Zapewne chińskie firmy będą oferowały wtedy samochody elektryczne w znacznie większej ilości - mówił ekspert.
Według rozmów przeprowadzonych przez Farysia, przedstawiciele firm chińskich obecnych na polskim rynku zdają sobie sprawę z tego, jak ważny jest dostęp do usług serwisowych. Deklarują również, że taka sieć będzie powstawała.
Duże zainteresowanie pojawiło się także w kwestii leasingowania aut chińskich marek. Skoro są tańsze, to jest niższa rata. W tej chwili większość firm walczy o jak najniższe koszty prowadzenia biznesu. Tak więc jeżeli jakaś firma kupuje paręset samochodów, to oszczędność na każdym z nich, kilkuset złotych w ciągu miesiąca, tworzy naprawdę duże kwoty - tłumaczył ekspert.
Porównując stan obecny z początkami chińskiej motoryzacji, nastąpił wielki przeskok w ciągu kilkunastu lat. Chińczycy bardzo pilnie uczyli się od firm światowych, ponieważ by tam zaistnieć na rynku chińskim, trzeba było wejść w joint venture, we współpracę z partnerem chińskim. Ci z kolei uczyli się i zdobywali kompetencje w zakresie produkowania samochodów plus w ogóle kompetencje elektryczne - podsumował Jakub Faryś, prezes PZPM.
Opracowanie: Natasza Pankratjew