Dwaj byli pracownicy holdingu Elektromis staną przed sądem w związku ze sprawą porwania i zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Zgodnie z aktem oskarżenia, skierowanym właśnie przez prokuraturę do sądu, 60-letni Mirosław R. i 50-letni Dariusz L. mają odpowiadać za uprowadzenie dziennikarza, pozbawienie go wolności i pomoc w zabójstwie. Jak zaznacza Prokuratura Krajowa, grozi im od 8 lat więzienia do nawet dożywocia.
Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, z ustaleń śledczych wynika, że rankiem 1 września 1992 roku oskarżeni, podając się za policjantów, zwabili Ziętarę, który był w drodze do pracy, do przypominającego radiowóz samochodu. Następnie mieli przekazać go ludziom, którzy dokonali zabójstwa i ukryli zwłoki.
Przypomnijmy, że ciała zaginionego przed 26 laty dziennikarza nigdy nie odnaleziono.
Mirosław R. i Dariusz L. nie przyznali się do zarzutów i złożyli wyjaśnienia, które są sprzeczne z zebranymi dowodami. Grozi im nawet dożywocie.
24-letni Jarosław Ziętara rankiem 1 września 1992 roku wyszedł z domu do pracy i ślad po nim zaginął. W 1999 roku został uznany za zmarłego.
Według prokuratury, dziennikarz zginął, bo zajmował się w swej pracy aferami gospodarczymi, przez co zagrażał interesom ludzi, którzy mogli dopuszczać się przestępstw.
W związku ze śmiercią Jarosława Ziętary przed sądem stanął były senator Aleksander Gawronik: jest oskarżony o nakłanianie ochroniarzy Elektromisu do porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa dziennikarza. Gawronik nie przyznaje się do zarzutów. Jego proces toczy się od stycznia 2016 roku przed Sądem Okręgowym w Poznaniu.
Trwa również odrębne śledztwo ws. bezpośrednich sprawców zabójstwa.
(e)