Umowa między polskim rządem a Eureko i BIG Bankiem dotycząca sprzedaży akcji PZU była pisana na kolanie? Świadczy o tym gwarancja bankowa - jeden z dokumentów dołączonych do umowy.
Do tajnej umowy, jaką w 1999 roku podpisał minister Emil Wąsacz z Eureko, dołączono pojedynczą kartkę, na której portugalski bank gwarantuje, że Skarb Państwa dostanie 3 mld złotych w razie niewypłacalności Eureko.
Najważniejsze jest to, że są tam tylko dwa nieczytelne podpisy – bez potwierdzenia funkcji tych osób, bez żadnych potwierdzeń notarialnych, bez sygnatur. Na dole widnieją numery faksu.
Myślę, że na takiej bazie nie kupilibyśmy nawet lodówki wartej 2 tys. złotych. Natomiast ta gwarancja była podstawą do kupienia akcji za 3 mld złotych – mówi Przemysław Gosiewski, prawnik i członek sejmowej komisji ds. prywatyzacji PZU. Sprawą jest wstrząśnięty i zapowiada, że będzie wyjaśniał, dlaczego dopuszczono do takich zaniedbań.
A dziś komisja ma dostać 30 tomów akt z gdańskiego śledztwa w sprawie PZU. Znajdują się tam zeznania premiera Belki Wieczerzaka, dokumenty z banku Millenium, a także raport CBŚ, w którym jest informacja o rzekomej łapówce, jaka miała towarzyszyć prywatyzacji PZU.
Problem jednak w tym, że tylko jeden poseł będzie mógł je przeczytać. Jeśli będzie gryf „ściśle tajne”, nie będą mogli się z tym zapoznać żadni posłowie, poza posłem Lewandowskim, który ma dopuszczenie do tajemnicy - tłumaczy Gosiewski. Aby to wyjaśnić komisja spotka się z zastępcą prokuratora generalnego Kazimierzem Olejnikiem.