Wyjątkowo burzliwy przebieg miała wczorajsza wizyta Laury Bush na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. Dostało jej się i do Żydów i od Palestyńczyków.
Najpierw nakrzyczeli na nią ekstremiści żydowscy, którzy domagali się pozostawienia osiedli żydowskich w Strefie Gazy i uwolnienia Johnathana Pollarda, skazanego w Stanach Zjednoczonych na dożywocie za szpiegostwo na rzecz Izraela
Potem, w czasie wizyty w meczecie, agenci Secret Service musieli ją osłaniać przed tłumem Arabów którzy zarzucili jej świętokradztwo. Jak śmiesz tu przychodzić. Twój mąż morduje muzułmanów - krzyczała jedna z kobiet.
Biały Dom postanowił wykorzystać talenty Laury Bush po tym, jak w ubiegłym miesiącu na spotkaniu z dziennikarzami wyśmiała przywary swojego męża. Teraz ma łagodzić antyamerykańskie nastroje na Bliskim Wschodzie…