Już około 400 razy interweniowali strażacy w Zachodniopomorskiem po wieczornych burzach i wichurach, które przeszły nad regionem. Na Dolnym Śląsku było 300 interwencji, a na Warmii i Mazurach 200. W województwie pomorskim strażacy wyjeżdżali do akcji 150 razy. W całym kraju przy usuwaniu skutków burz pracowało 4,5 tys. przedstawicieli służb.
Najwięcej pracy wciąż mają w powiatach drawskim i świdwińskim.
Nadal nie ma osób poszkodowanych dzięki Bogu. Pracuje w sumie 30 zastępów, najwięcej w obrębie miejscowości Złocieniec gdzie - według świadków - mieliśmy trąbę powietrzną, która przechodząc uszkodziła ok. 50 dachów na budynkach mieszkalnych. Wszystkie budynki nadawały się do użytkowania i nie było ewakuacji żadnego z tych budynków - powiedział RMF FM rzecznik zachodniopomorskich strażaków, młodszy kapitan Tomasz Kubiak.
Uszkodzone zostały domki kempingowe w okolicy Złocieńca. Tam także powalone drzewa zostały już usunięte.
Gwałtowne burze przeszły w nocy również przez zachodni pas woj. warmińsko-mazurskiego. Nawałnicom towarzyszył silny wiatr. Dyżurny wojewódzkie straży pożarnej w Olsztynie poinformował w niedzielę, że od północy do godz. 8 rano strażacy interweniowali już ponad 200 raz, a 97 kolejnych interwencji jest zgłoszonych i czeka na realizację.
Są to połamane drzewa, zalane piwnice, garaże, posesje - powiedział dyżurny straży i zapewnił, że w niedzielę rano przejezdne są wszystkie drogi w regionie.
Najpoważniejszym zdarzeniem odnotowanym przez strażaków w związku z nocnymi burzami jest pożar wieży kościoła w miejscowości Frednowy. W ocenie strażaków wszystko wskazuje na to, że wieża zapaliła się na skutek uderzenia pioruna. Udało się nam ograniczyć pożar tylko do wieży tego kościoła, nie przeniósł się on na dach - powiedział dyżurny. Sytuacja jest opanowana.
Po burzach 11 tysięcy odbiorców nie ma prądu. Najwięcej - 6 tysięcy - w Zachodniopomorskiem.
Podczas nawałnic ucierpiała jedna osoba. To motocyklista, który podczas nawałnic najechał na powalone drzewo.