Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok 25 lat więzienia dla Kamila N. i Zuzanny M., którzy w grudniu 2014 roku w Rakowiskach brutalnie zamordowali rodziców chłopaka. O warunkowe zwolnienie będą mogli starać się najwcześniej po 20 latach odbywania kary. Jak informował reporter RMF FM Krzysztof Kot, Kamil N. i Zuzanna M. nie zostali dziś doprowadzeni do sądu.
Pierwszy wyrok ws. Kamila N. i Zuzanny M. Sąd Okręgowy w Lublinie wydał w grudniu 2015 roku. Apelację od tego orzeczenia złożyła prokuratura, która domagała się uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Obrońcy oskarżonych również wnioskowali o uchylenie orzeczenia lub złagodzenie wymiaru kary.
Żadna z wniesionych apelacji nie zasługiwała na uwzględnienie - stwierdził sędzia Andrzej Kaczmarek.
Adwokat Kamila N. na początku rozprawy zgłosiła wniosek o jej odroczenie, ponieważ N. przebywa w szpitalu i nie mógł uczestniczyć w posiedzeniu. Sąd jednak nie uwzględnił wniosku i poparł kontrwniosek prokuratury - zdaniem prokuratury, Kamil N. sam nie złożył wniosku o doprowadzenie, więc jego obecność nie jest konieczna. Okazało się również, że N. od wczoraj przebywa z powrotem w zakładzie karnym.
Obrońca Kamila N. miała ponadto zastrzeżenia do opinii biegłych psychologów. Podkreślała, że opierali się oni na notatkach, rozmowach, które nie były formalnymi czynnościami. Według niej, Kamil N. nie może też odpowiadać za zbrodnię na równi z Zuzanną M., bo to ona zaplanowała mord i namówiła do niego swojego chłopaka. Zdaniem mecenas, udział Kamila N. w zbrodni był znacznie mniejszy niż Zuzanny M., czego sąd pierwszej instancji nie uwzględnił w wyroku.
Z kolei obrońca Zuzanny M. argumentował, że przed 21. rokiem życia nie można stwierdzić pełnego zaburzenia osobowości - a właśnie taka była opinia biegłych. Jego zdaniem, nie wzięli oni pod uwagę trudnego dzieciństwa Zuzanny M., nie uwzględnili, że nigdy nie otrzymała wsparcia dorosłych. Według adwokata, teza, że to Zuzanna M. dominowała nad Kamilem N. i nim manipulowała, nie jest prawdziwa. Adwokat utrzymywał, że to chłopak chciał zabić rodziców, bo mu przeszkadzali i próbowali go ograniczać. Według niego, to właśnie Kamil N. namówił Zuzannę M. do zbrodni. Dziewczyna - jak argumentował jej obrońca - obawiała się go stracić. Dlatego przygotowała wszystko i wzięła udział w zbrodni.
Oboje obrońcy byli zgodni co do rażącej niewspółmierności kary, ponieważ ich klienci byli młodociani.
Prokurator z kolei nie miała wątpliwości, że kara powinna być wyższa. Jej zdaniem, kara 25 lat więzienia jest rażąco łagodna. Prokurator podkreślała, że sprawcy działali w sposób wyjątkowo brutalny. Kamil N. pobiegł za uciekającą matką i ją dobił, podcinając dwukrotnie gardło. Nastolatkowie chcieli poćwiartować zwłoki ojca, żeby zatrzeć ślady, ale nie udało im się odciąć ojcu chłopaka rąk.
Według prokurator, w tym przypadku karą może być tylko i wyłącznie dożywocie. Dożywocie jest karą eliminacyjną, ale dla jakich zbrodni ma być zarezerwowana, jeśli nie dla takich? - pytała.
Zdaniem prokuratury, rola obojga sprawców była równorzędna. Oskarżeni chcieli przerzucić wzajemnie na siebie odpowiedzialność, ale zaplanowali i dokonali zbrodni razem. Argumentem łagodzącym w przypadku Kamila N. nie może być rezygnacja z dziedziczenia po rodzicach, bo nastąpiła już po fakcie złożenia przez prokuraturę wniosku o uznanie go za niegodnego.
W wydanym we wtorek wyroku Sąd Apelacyjny w Lublinie uznał, że wnioski obrońców, podważające opinie biegłych psychologów ze względu na sposób przeprowadzenia badań, korzystanie również z nieformalnych notatek powstałych w trakcie śledztwa, są bezzasadne. Jako bezzasadną ocenił również próbę przerzucania winy z jednego oskarżonego na drugiego, bo w śledztwie mówili o tym, że wspólnie planowali zbrodnię i ją wykonali.
Jeśli zaś chodzi o wysokość kary, którą kwestionowała prokuratura, sąd podkreślił, że w momencie dokonania zbrodni Kamil N. przekroczył 18. rok życia o dwa dni, a Zuzanna M. o sześć miesięcy. Z mocy prawa wobec osób, które nie ukończyły 18 lat nie orzeka się kary dożywotniego pozbawienia wolności. Stąd też w ocenie sądu odwoławczego sięganie po tę karę wobec takich sprawców przestępstw, nawet najcięższych, powinno mieć miejsce zupełnie wyjątkowo. Priorytetem bowiem w takiej sytuacji powinno być położenie nacisku na oddziaływanie wychowawcze - mówił sędzia.
Odnosząc się do argumentów prokuratury, że za wymierzeniem kary dożywocia przemawia m.in. bardzo wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu, pobudki zasługujące na szczególne potępienie, wyjątkowo drastyczne i bezwzględne okoliczności przestępstwa, sędzia Kaczmarek zaznaczył: Brak jest podstaw do wnioskowania, że sąd pierwszej instancji nie miał owych okoliczności na uwadze przy kształtowaniu kary.
Sąd Apelacyjny nie doszedł także do przekonania, że przy ponownym procesie może dojść do orzeczenia kary dożywotniego więzienia, m.in. dlatego że "nie akceptuje stanowiska o głębokiej demoralizacji oskarżonych". Sędzia Kaczmarek podkreślił, że wobec oskarżonych nie stosowano jeszcze żadnych środków karnych, które okazałyby się nieskuteczne. Natomiast akcentowane przez prokuraturę zachowania oskarżonych przed popełnieniem przestępstwa w stosunku do nauczycieli, rodziców czy rówieśników - "jakkolwiek naganne i nieakceptowane przez część dorosłego społeczeństwa, nawet w aspekcie eksperymentowania z narkotykami, nie świadczą o tej głębokiej demoralizacji, lecz raczej o swoistego rodzaju buncie młodego pokolenia".
Sąd Apelacyjny uznał równocześnie, że wymierzone przez sąd pierwszej instancji kary nie rażą surowością, co podnosili obrońcy. Sędzia Kaczmarek przypomniał, że oprócz młodego wieku sprawców sąd powinien jednak zważyć stopień szkodliwości czynu, względy zapobiegawcze, wychowawcze i stopień winy.
Nie da się bowiem dopatrzyć dysproporcji między wymierzoną oskarżonym karą a okolicznościami ujawnionymi w toku rozprawy i mającymi wpływ na intensywność kary, co oznacza, że brak jest podstaw do zmiany rozstrzygnięcia - mówił sędzia Kaczmarek.
Wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny.
Do zabójstwa doszło w nocy z 12 na 13 grudnia 2014 roku. Kamil N. i Zuzanna M. - uczniowie liceów w Białej Podlaskiej - zabili Jerzego i Agnieszkę N., zadając im po kilkadziesiąt ciosów nożem. Przyznali się do popełnienia zbrodni. Zaplanowali ją wcześniej. Zaatakowali swoje ofiary podczas snu. Byli bardzo brutalni. Zadawali ciosy nożem jednocześnie obojgu małżonkom, naprzemiennie.
Sąd okręgowy uznał, że Kamil N. i Zuzanna M. działali z premedytacją, a ich odpowiedzialność rozkłada się obopólnie. Oboje oskarżeni chcieli pozbawić życia rodziców Kamila i wspólnie to zrobili w sposób zaplanowany, przemyślany, a więc z pełną premedytacją - uzasadniał orzeczenie sędzia Arkadiusz Śmiech.
Według ustaleń sądu, u Zuzanny M. i Kamila N. stwierdzono cechy nieprawidłowo kształtującej się osobowości. Oskarżeni kontestowali konwenanse społeczne i obyczajowe, buntowali się wobec rodziców, negowali wszelkie autorytety. Odczuwali równocześnie silną potrzebę akceptacji. Akceptacji tej nie otrzymali w rodzinie, w otoczeniu, środowisku rówieśników, natomiast dawali ją sobie nawzajem - mówił sędzia.
Według sądu, te psychologiczne aspekty miały wpływ na motywy, jakimi kierowali się oskarżeni, zabijając małżonków N. Rodzice Kamila byli przeciwni związkowi syna z Zuzanną, usiłowali doprowadzić do zakończenia tej znajomości.
Zamordowany 48-letni Jerzy N. był funkcjonariuszem Straży Granicznej w stopniu pułkownika, 42-letnia Agnieszka N. - nauczycielką.
W ocenie sądu pierwszej instancji nie było w tej sprawie konieczności orzeczenia kary dożywotniego więzienia, czego domagał się dla obojga oskarżonych prokurator. Sąd wymierzając karę uwzględnił m.in. młody wiek oskarżonych, nieprawidłowe kształtowanie się ich osobowości w efekcie zaniedbań wychowawczych, szczere przyznanie się do dokonania zarzucanego im czynu, wyrażenie skruchy i żalu.
(mpw, edbie)