Pierwsze jawne zeznania w procesie Kamila N. i Zuzanny M. oskarżonych o zabójstwo rodziców chłopaka w Rakowiskach pod Białą Podlaską. Przed sądem okręgowym w Lublinie zeznawali sąsiad i znajoma z Krakowa, w której mieszkaniu zatrzymano parę oraz koledzy z klasy Kamila.
Podczas zeznań Kamil N. był wyraźnie poruszony, trzęsły mu się ręce, sprawiał wrażenie zagubionego. Zuzanna M. zakrywała twarz rękoma, miała minę taką, jakby płakała, co chwilę poprawiała włosy. Była również wyraźnie poruszona tym, co na jej temat mówiła koleżanka z klasy Kamila – m.in. o tym, że Zuzanna odizolowała chłopaka od znajomych, przez nią stał się zamknięty w sobie, wręcz mroczny. Toksyczność tej znajomości widział tak naprawdę każdy, widzieli nauczyciele, widział wychowawca. Stał się zupełnie inną osobą. Przestał mieć chyba innych znajomych oprócz Zuzanny. Przyjmował też poglądy Zuzanny na określone sprawy. Stał się taką jej kopią. Wpływała na psychikę oskarżonego, wpływała na psychikę każdego, na kogo chciała wpłynąć – zeznawał kolega z klasy Kamila.
Nie wiedziałam, że tyle godzin byłam pod jednym dachem z mordercami. Płakałam, gdy kolega mi przysłał link do informacji o śmierci rodziców Kamila. Nie wiedziałam, jak mu to powiedzieć, że jego rodzice nie żyją - zeznawała z kolei koleżanka Zuzanny M., na której stancji w Krakowie zatrzymała się para po zamordowaniu rodziców chłopaka. Byli cali brudni, brudni i troszeczkę pokaleczeni. Powiedzieli, że ktoś ich napadł na dworcu i potrzebują się umyć. Zuza przyszła i zaczęła myć buty w moim mieszkaniu. To mi zapadło w pamięć. Kamil był bez skarpetek. W grudniu. Utkwiło mi też to, że po tym, jak Kamil się wykąpał, z mieszkania zniknęły jego buty. Zuza na chwilę wyszła i butów Kamila już nie było. Ubrania też były pobrudzone, były plamy krwi, ale nie przesączone krwią, tylko po prostu były brudne, jak gdyby ktoś się wywrócił, dostał od kogoś cios, ale to nie były ślady po zbrodni – zeznawała. W pewnym momencie dziewczyna dostała od znajomego link z informacją o śmierci rodziców Kamila. Napisałam do tego kolegi, aby wezwał policję, jakieś służby mundurowe, ale w takim sensie, żeby jakiś psycholog mógł powiadomić Kamila, że w taki sposób zginęli rodzice. Ja nie byłam w stanie powiedzieć komuś, że w taki sposób zginęli. Nie wiedziałam jak będzie reakcja, czy wyskoczy przez okno, czy będzie chciał coś zrobić. Przyjechały służby, ubrane po cywilnemu, w kominiarkach, krzyczały: Policja! Na ziemię! - jak w filmie – opisywała zatrzymanie pary koleżanka Zuzanny M.
Proces przeciwko Zuzannie M. i Kamilowi N. rozpoczął się we wtorek. Pierwsza rozprawa była niejawna.
Prokuratura oskarżyła Zuzannę M. i Kamila N. o to, że w nocy z 12 na 13 grudnia ubiegłego roku w Rakowiskach zabili rodziców Kamila, zadając im po kilkadziesiąt uderzeń nożami.
48-letni Jerzy N. był funkcjonariuszem Straży Granicznej w stopniu pułkownika, 42-letnia Agnieszka N. - nauczycielką. Sprawcy zaatakowali swoje ofiary podczas snu, posłużyli się trzema nożami. Według ustaleń prokuratury byli bardzo brutalni, zbrodnię zaplanowali wcześniej, starli się zapewnić sobie alibi.
Kamil N. i Zuzanna M., uczniowie liceów w Białej Podlaskiej, byli parą. Według składanych przez nich wyjaśnień rodzice Kamila nie akceptowali ich związku. Pomysł ich zabicia pojawił się w trakcie oglądania przez nastolatków filmów, przepełnionych przemocą i agresją.
Biegli lekarze psychiatrzy oraz psychologowie po przeprowadzeniu badań stwierdzili, że oboje sprawcy byli poczytalni. Badania ich krwi po zatrzymaniu wykazały, że kilka godzin przed zabójstwem mogli zażywać marihuanę; nie byli pod wpływem alkoholu ani amfetaminy.
Kamil N. i Zuzanna M. przed prokuratorem przyznali się do popełnienia tej zbrodni. Początkowo w ich relacjach nie było jakiejkolwiek skruchy. Po upływie kilku miesięcy Kamil N. mówił, że żałuje tego, co zrobił. Grozi im maksymalnie kara dożywotniego więzienia.
W związku z tym morderstwem zapadł już jeden wyrok. Kierowca samochodu, który przywiózł zabójców do Rakowisk, 20-letni Marcin S. oraz jego dziewczyna 19-letnia Linda M., studenci z Poznania, oskarżeni zostali o tzw. poplecznictwo, czyli utrudnianie postępowania karnego, pomaganie sprawcom zabójstwa uniknięcia odpowiedzialności karnej i zacieranie śladów. Dowiedzieli się oni o zbrodni po jej popełnieniu. Zabrali ze sobą plecak, w którym były noże, rękawiczki oraz elementy ubioru sprawców. Sąd skazał ich – na wniosek oskarżonych, bez prowadzenia rozprawy – na kary więzienia w zawieszeniu.
Prokuratura skierowała do sądu pozew o uznanie Kamila N. niegodnym dziedziczenia po rodzicach. Zgodnie z prawem spadkobierca może być uznany przez sąd za niegodnego dziedziczenia, jeżeli dopuścił się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy.
W ubiegłym tygodniu Zuzanna M. skazana została przez sąd w Białej Podlaskiej na karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata, za seksualne wykorzystanie małoletniej dziewczyny i podanie marihuany dwóm małoletnim.
(mpw)