Aż 240 pożarów gasili strażacy w całym kraju podczas sylwestrowej nocy. Zginęły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Przyczyną wielu wypadków były źle odpalone petardy.
W miejscowości Ostrów na Podkarpaciu, około godziny 1 w nocy częściowo spłonął dom jednorodzinny. Zginęły trzy osoby, w tym dziecko. Trzy kolejne zostały ranne.
W sumie przez cały wczorajszy dzień i sylwestrową noc interweniowaliśmy aż 1015 razy. W całym kraju doszło do 551 pożarów, z czego do 240 od godziny 24 do szóstej rano - powiedział Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego.
Jak dodał, wiele z tych wypadków to efekt niezachowania podstawowych zasad bezpieczeństwa podczas odpalania petard czy fajerwerków. W większości były to niewielkie pożary dachów, balkonów, śmietników, które udawało się szybko ugasić. Przykładowo tylko w Warszawie strażacy gasili 30 pożarów, większość właśnie w nocy - zaznaczył rzecznik. Właśnie petarda była prawdopodobnie przyczyną pożaru, do którego doszło w Szczecinie. Zapaliło się poddasze i dach wielorodzinnego budynku. Ewakuowano 15 osób. Nikomu nic się nie stało.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Tuż przed godziną 6 rano strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze w bazie transportowej w miejscowości Szydłówek na Mazowszu. Paliły się TIR-y. Z 50 znajdujących się w bazie osiem spłonęło całkowicie a siedem częściowo. Pożar jest już opanowany - poinformował Frątczak.
Z baków zatankowanych do pełna ciężarówek wydostały się 4 tysiące litrów oleju napędowego. Strażakom udało się zebrać większość paliwa. Mimo lokalnego skażenia, służby uspokajają, że żadne ujęcia wody nie zostały zanieczyszczone.
Prawie 500 razy wyjeżdżały karetki warszawskiego pogotowia ratunkowego w noc sylwestrową w Warszawie. Większość interwencji była związana z nadużyciem alkoholu - powiedział rzecznik pogotowia Marek Niemirski.
Poinformował, że od godziny 19 do północy karetki wyjeżdżały ok. 150 razy, od północy do godz. 7 rano - ponad 300 razy. W sumie było prawie 500 wyjazdów. To była bardzo intensywna noc - przyznał Niemirski.
Jak podkreślił, w ok. 80 proc. przypadków karetki wzywane były z powodu różnego rodzaju urazów, pobić, niedyspozycji związanych z nadużyciem alkoholu. Niestety, to pokazuje, że nie umiemy się bawić - ocenił.
560 razy wzywane było podczas nocy sylwestrowej pogotowie ratunkowe na Pomorzu Zachodnim. Choć było wiele pracy to nie odnotowano poważniejszych zdarzeń. Było kilkanaście urazów związanych z odpalaniem fajerwerków, ale niezbyt poważnych. Najczęściej drobne urazy były efektem sprzeczek czy bójek pod wpływem alkoholu - powiedziała Elżbieta Sochanowska, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.