Prokuratura Regionalna w Lublinie podejmie odrębne postępowanie w sprawie przebiegu tegorocznej aukcji koni Pride of Poland w Janowie Podlaskim (Lubelskie). Chodzi o narażenie janowskiej stadniny na straty w wyniku nieprawidłowości w licytacji klaczy Emira.

REKLAMA

Prokurator postanowił o wyłączeniu do odrębnego postępowania sprawy, która wynika z zawiadomienia posłanek Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Doroty Niedzieli, dotyczącej aukcji koni Pride of Poland w 2016 r. - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Lublinie Waldemar Moncarzewski.

Postępowanie prowadzone będzie w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie. Ma toczyć się w kierunku przestępstwa niedopełnienia obowiązków bądź przekroczenia uprawnień i sprowadzenia niebezpieczeństwa szkody majątkowej. Należy się spodziewać, że w tej sprawie zostanie wszczęte śledztwo - zaznaczył Moncarzewski.

Lubelska Prokuratura Regionalna prowadzi już śledztwo dotyczące niegospodarności w stadninach w Janowie Podlaskim i Michałowie, czego miały się dopuścić odwołane w lutym władze stadnin. Zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury złożyła na początku marca Agencja Nieruchomości Rolnych. Prokuratura bada m.in. wątek skutków finansowych organizacji Dni Konia Arabskiego oraz aukcji Pride of Poland w latach 2007-2015, w tym koszty, przychody i dochody firmy Polturf (która organizowała te imprezy) oraz koszty poniesione przez stadniny.

Śledztwo obejmuje też wątek padnięcia w marcu w stadninie w Janowie dwóch klaczy - Prerii i Amry - należących do stadniny Halsdon Arabians, której właścicielką jest Shirley Watts, stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich Pride of Poland. Według dotychczasowych ustaleń konie padły z powodu skrętu jelit.

Zawiadomienie posłanek PO dotyczy niedopełnienia obowiązków przy organizacji tegorocznej aukcji koni arabskich "Pride of Poland", która odbyła się 14 sierpnia. Podczas aukcji zdobywczyni wielu tytułów w kraju i za granicą, 16-letnia siwa klacz Emira ze stadniny w Michałowie, była licytowana dwukrotnie. W pierwszej licytacji uzyskała 550 tys. euro, ale później licytacja tego konia została powtórzona i padła cena niższa - klacz została sprzedana za 225 tys. euro nabywcy z Francji. Ktoś zlicytował i po prostu się wycofał, więc licytacja (ta pierwsza) była bezskuteczna. Takie rzeczy czasami się zdarzają - tłumaczył po aukcji ówczesny wiceprezes Agencji Nieruchomości Rolnych Karol Tylenda.

Według posłanek PO sprawę powinna zbadać prokuratura. Wiceszefowa sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi Dorota Niedziela (PO) informowała, że zawiadomienie do prokuratury dotyczy pięciu osób: prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych Waldemara Humięckiego, dwójki jego zastępców - Hanny Myjak i byłego już wiceprezesa ANR Karola Tylendy, a także prezesa stadniny w Janowie Sławomira Pietrzaka oraz p.o. członka jej zarządu Mateusza Leniewicza-Jaworskiego.

Prezes ANR zlecił przeprowadzenie audytu dotyczącego przebiegu aukcji i zapowiedział, że jego wyniki "zostaną podane do publicznej wiadomości, podobnie jak rozliczenie finansowe całej imprezy". Humięcki mówił m.in., że podczas aukcji "współpraca pomiędzy ringmasterami i głównym prowadzącym aukcję nie wyglądała najlepiej i dochodziło do nieporozumień". Odpowiedzialny za organizację aukcji "Pride of Poland" wiceprezes ANR Karol Tylenda złożył dymisję.

APA