Nadal nie wiadomo, czy za porywaczami Krzysztofa Olewnika nie stali nieznani zleceniodawcy. Mogliby posiadać na tyle szerokie kontakty, by powstrzymać pościg za porywaczami, oraz być na tyle potężni, by doprowadzić do samobójstw wszystkich trzech morderców - pisze "Dziennik". Zbigniew Ćwiąkalski ujawnia gazecie, że w sprawie postawione zostaną kolejne zarzuty.

REKLAMA

Samobójstwa trójki sprawców porwania i zabójstwa biznesmena Krzysztofa Olewnika są w tej chwili najważniejszą sprawą dla policjantów i prokuratorów. Śledczy poważnie rozważają tezę, że Robert Pazik, Sławomir Kościuk i Wojciech Franiewski mogli zostać zmuszeni do samobójstwa szantażem, czyli groźbami wobec bliskich. Bo wszyscy mieli jedną słabość: przywiązanie do rodziny.

Centralne Biuro Śledcze prześwietla teraz więzienne życie trzech samobójców. Sprawdza, kto miał do nich dostęp, z kim się kontaktowali.

Zbigniew Ćwiąkalski, odwołany po samobójstwie Pazika minister sprawiedliwości, powiedział natomiast gazecie, że prokuratorzy postawią wkrótce kolejne zarzuty osobom odpowiedzialnym za nieudolne prowadzenie śledztwa w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika.

Śmierć Roberta Pazika, którego ciało znaleziono w poniedziałek w celi płockiego więzienia, sprawiła, że premier Donald Tusk zmienił zdanie w kwestii powołania sejmowej komisji śledczej, która miałaby zbadać okoliczności porwania i zabójstwa biznesmena. Sprawa doprowadziła również do fali dymisji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Odwołany został nie tylko szef resortu, lecz również wiceminister odpowiedzialny za więziennictwo Marian Cichosz, prokurator krajowy Marek Staszak, szef Służby Więziennej gen. Jacek Pomiankiewicz i dyrektor zakładu karnego w Płocku Artur Kowalski.

Krzysztof Olewnik, 27-letni syn przedsiębiorcy z mazowieckiego Drobina, został porwany w październiku 2001 roku. Sprawcy zażądali okupu, kilkadziesiąt razy kontaktowali się też z jego rodziną. W lipcu 2003 roku przekazano im 300 tysięcy euro, ale do uwolnienia Olewnika nie doszło. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez porywaczy okupu mężczyzna został zamordowany. Jego ciało odnaleziono dopiero po pięciu latach od porwania i trzech od zabójstwa.