Nie działałam na niczyje zlecenie - mówi RMF Anna Jarucka, była asystentka W. Cimoszewicza; kobieta, która wstrząsnęła posadami prezydenckiej kampanii.

REKLAMA

Anna Jarucka, formalnie podejrzana w sprawie związanej z oświadczeniami majątkowymi byłego kandydata na prezydenta, zdecydowała się na rozmowę z naszymi dziennikarzami.

To nie spisek

Beata Lubecka, Roman Osica: Wywołała Pani wielką burzę w kampanii prezydenckiej. Dlaczego Pani obciążyła Włodzimierza Cimoszewicza?

Anna Jarucka: Nie było moim celem obciążanie kogokolwiek ani branie udziału w kampanii prezydenckiej. Znalazłam się na komisji, bo zostałam poproszona o złożenie zeznań w określonej sprawie. To jest chyba dość naturalne, że jeśli ktoś ma informacje, mogące zainteresować takie ograna, jakim jest komisja, jest poproszony o złożenie zeznań, to chyba nie może odmówić. Zupełnie przypadkowo, poprzez znajomych spotkałam się z panem posłem Miodowiczem, opowiedziałam mu, bardzo skrótowo zresztą o tej sprawie, on zasugerował mi, że powinnam być przesłuchana przez komisję ds. PKN Orlen i tak znalazłam się na komisji.

RMF: Zasugerował, czyli jednak namawiał, by obciążała Pani Cimoszewicza?

Anna Jarucka: Nie namawiał mnie do niczego. Powiedział jedynie, że wydaje mu się, że powinnam na tej komisji się pojawić. Brał pod uwagę także mój stan zdrowia; nie nalegał, nie namawiał mnie. To była taka propozycja, by pójść przed komisję i rozmawiać z komisją,

RMF: Czyli może pani powiedzieć z pełną świadomością, że nie działała na niczyje zlecenie?

Anna Jarucka: Nie działałam na niczyje zlecenie. Jest dla mnie dużym zaskoczeniem, że niektóre siły polityczne usiłują to zdarzenie przedstawić w fałszywym świetle, wykorzystując to do jakichś swoich własnych celów. Nigdy nie było tu żadnej intrygi, żadnego spisku.

RMF: To, co chciała pani w takim razie obnażyć? Pewne słabostki Włodzimierza Cimoszewicza? To, że postępuje nieetycznie, że coś ukrywa przed opinią publiczną, a jest kandydatem na prezydenta?

Anna Jarucka: Nie rozpatrywałam tego w takich kategoriach. W pewnym sensie było to działanie związane z tym, że ja byłam zmęczona tą sytuacją i to, że w każdej chwili mogą przyjechać funkcjonariusze ABW i przeszukiwać komuś mieszkanie, jak mi. Wydawało mi się, że trzeba wreszcie powiedzieć, że takie działania nie powinny mieć miejsca. Zeznania pana marszałka na tyle mnie zbulwersowały, że to był taki impuls, ale jakby nadal uważam, że ja się znalazłam przed komisją, to w dużej mierze było przypadkowe.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Nie było romansu ani listu

RMF: Pojawiały się różne plotki, że z panem Cimoszewiczem łączył Panią romans. Czy rzeczywiście utrzymywała Pani z nim takie stosunki?

Anna Jarucka: Nie, to absurd. To śmieszne. Każdy, kto zna pana marszałka Cimoszewicza, na pewno jest najdalszy od takich opinii, nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Pan marszałek Cimoszewicz jest bardzo dobrze wychowanym mężczyzną, jest szarmancki wobec kobiet. Nigdy, ani wobec mnie czy innych kobiet ze swojego otoczenia, nie okazywał w żaden sposób jakiegokolwiek zainteresowania.

RMF: I nie zrobiła pani tego np. z zemsty?

Anna Jarucka: To absurdalne podejrzenie.

RMF: A ten list, który napisała Pani do Cimoszewicza?

Anna Jarucka: Nie napisałam żadnego listu. Nie wiem, o jaki list chodzi.

RMF: O ten, w którym prosiła Pani Cimoszewicza, by załatwił pracę dla pani męża.

Anna Jarucka: Ale ja tego listu nie napisałam. Nie wiem, skąd on się wziął. To nieporozumienie. Napisałam bardzo wiele listów do pana marszałka, ale dotyczyły one głównie spraw służbowych i rzeczywiście w ten sposób komunikowałam się z panem marszałkiem. Na pewno nigdy nie napisałam takiego listu, o jakim dowiaduję się z mediów. Nigdy nie prosiłam pana marszałka o protekcję. Znając go, taka prośba byłaby zupełnie bezzasadna, bo on nie udzielał nikomu tego typu protekcji.

RMF: To trochę jest sprzeczne z tym, co mówił marszałek.

Anna Jarucka: Ale on mówił bardzo wiele nieprawdziwych rzeczy na mój temat, np. że wysłał mnie na urlop bezpłatny, co jest bardzo łatwe do zweryfikowania, bo w kadrach MSZ można sprawdzić – nigdy nie byłam na żadnym urlopie bezpłatnym. Przykro mi, ale pan marszałek mówi na mój temat nieprawdę.

RMF: Ale mówił np., że wiele pani mu zawdzięcza, że jest pani osobą, której on bardzo pomógł w życiu, a pani jest taka niewdzięczna.

Anna Jarucka: Bardzo chciałabym dowiedzieć się, jakiej pomocy mi pan marszałek udzielił.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio