Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak i gen. Tomasz Piotrowski Dowódca Operacyjny złożyli wypowiedzenie stosunku służbowego. Wnioski dotyczące rezygnacji dwóch z trzech najważniejszych dowódców w polskich siłach zbrojnych miały się już znaleźć na biurku prezydenta Andrzeja Dudy - podaje "Rzeczpospolita". Te informacje potwierdził reporter RMF FM.
Według "Rzeczpospolitej" generałowie odchodzą ze względu na konflikt z szefem Ministerstwa Obrony Narodowej Mariuszem Błaszczakiem. Przypomnijmy, że gdy na jaw wyszła informacja o rosyjskiej rakiecie, która spadła pod Bydgoszczą, Błaszczak publicznie obwiniał dowódcę operacyjnego o zaniedbania.
Dziennikarze ustalili, że od tego czasu marginalizowana była rola Dowództwa Operacyjnego. Błaszczak miał omijać Dowództwo Operacyjne i kierować zadania bezpośrednio do Dowództwa Generalnego Sił Zbrojnych.
Dodatkowo Dowództwo Operacyjne miało zostać pominięte, gdy tworzone było Wojskowe Zgrupowanie Zadaniowe Podlasie wzmacniające granicę polsko-białoruską po informacjach o przedostaniu się na Białoruś członków Grupy Wagnera. Resort obrony zdecydował o wysłaniu na granicę 10 tysięcy żołnierzy. To zadanie powierzono Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych.
Co więcej, Dowództwo Generalnie zajmowało się ewakuacją Polaków z Izraela, choć formalnie powinno się tym zająć Dowództwo Operacyjne.
Wpłynąć na decyzję generałów miało też wykorzystanie wojska w kampanii wyborczej. Chodzi m.in. o spot Prawa i Sprawiedliwości, w którym Mariusz Błaszczak ujawnił dokumenty dotyczące planów operacji obronnej kraju. Ponadto w asyście wojskowych minister Błaszczak nie wzbrania się przed wypowiedziami, które można uznać za agitację wyborczą. Minister obrony na wojskowych imprezach w obecności żołnierzy publicznie atakował oponentów politycznych.
Rozmówcy reportera RMF FM Krzysztofa Zasady są jednak zdziwieni, że generałowie decyzje podjęli teraz. Powinni to zrobić albo tuż po aferze z rosyjską rakietą, albo dopiero po wyborach - powiedził RMF FM jeden z oficerów. Jak dodał - być może w ostatnich dniach doszło do jakiejś rozmowy resortem, po którym dowódcy zdecydowali się na odejście.
W Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odbyła się dziś narada prezydenta, członków rządu i kierownictwa parlamentu. Tematem dyskusji była eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie i akcja ewakucji Polaków z Izraela. Przynajmniej taki miał być główny wątek rozmowy, ale chwilę przed początkiem spotkania dowiedzieliśmy się o rezygnacji dwóch generałów.
Z relacji reportera RMF FM Rocha Kowalskiego wynika, że żaden z polityków wchodzących do BBN-u nie skomentował dymisji w wojsku - ani motywacji generałów, ani tego, w jaki sposób zaistniała sytuacja odbije się na polityce obronnej.
Jedynym, który lakonicznie odniósł się do decyzji kolegów, był Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. Wiesław Kukuła powiedział jedynie, że jest mu przykro z powodu zaistniałej sytuacji.
Po naradzie z mediami porozmawiał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. Jeżeli panowie generałowie wczoraj postanowili złożyć wnioski o wypowiedzenie stosunku służbowego, to taka decyzja zostanie przez zwierzchnika sił zbrojnych przyjęta. Z punktu widzenia pana prezydenta i BBN absolutnie kluczową sprawą jest zachowanie ciągłości dowodzenia i sprawności prowadzenia działań choćby takich jak ewakuacja z Izraela - powiedział Siewiera. Przyznał, że ewakuacją zajmuje się Dowództwo Generalne, a ciągłość działań nie jest w żaden sposób zagrożona.
Działania całości wojsk będą kontynuowane pod nowym kierownictwem, dlatego że dziś odbędą się zmiany kadrowe na najważniejszych stanowiskach - zaznaczył.
Podkreślił, że z punktu widzenia prezydenta istotne jest to, że ciągłość działania sił zbrojnych była zachowana w ciągu ostatnich miesięcy, w których dochodziło do różnych kryzysów. A to naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez uzbrojone śmigłowce, kwestie naruszeń przestrzeni powietrznej przez inne obiekty, również kwestia rozmieszczenia sił Grupy Wagnera (...). To były kryzysy, przez które należały siły zbrojne przeprowadzić zachowując ciągłość dowodzenia, natomiast dziś w porozumieniu z ministrem obrony narodowej prezydent podjął decyzję o wyznaczeniu i mianowaniu nowych dowódców - mówił.
Rezygnacje generałów dla RMF FM skomentował generał Waldemar Skrzypczak. Przekonywał, że przelała się czara goryczy, bo dowódcy nie mogli już znieść politycznego wykorzystywania armii. Chodzić ma między innymi o mianowanie dowódców z pominięciem przełożonych czy zakupy sprzętu bez konsultacji z wojskowymi.
Takie zadania są realizowane poza planem zgodnie z oczekiwaniami polityków i ich lobbystów. Szef sztabu generalnego bierze na siebie odpowiedzialność za to, że on teraz uzasadnia dlaczego sprzęt kupuje - zaznaczył Skrzypczak.
Kolejna sprawa to opór w realizacji politycznego planu zbudowania trzystutysięcznej armii.
Bierze się do armii kucharki, księgowe - daje się im karabiny, mundury i one na zbiórce stoją w mundurach. One są żołnierzami i później minister Błaszczak mówi, że on ma 180 tysięcy osób pod bronią. Pod tym szef sztabu generalnego się nie podpisze - dodał.
Według Skrzypczaka decyzja generałów nie wpływa na bezpieczeństwo Polski, bo maja kompetentnych zastępców.
W reakcji na wtorkowe wydarzenia Krzysztof Gawkowski na konferencji prasowej w Sejmie stwierdził, że "jeszcze dzisiaj minister Błaszczak powinien podać się dymisji". Człowiek honoru, którego generałowie rezygnują w sytuacji takiej, jak dzisiaj, nie waha się, przychodzi i kładzie na stole swoją dymisję - powiedział poseł i kandydat Nowej Lewicy do Sejmu.
Jego zdaniem, "Prawo i Sprawiedliwość powinno się wstydzić, że mamiło Polaków bezpieczeństwem i opowiadało o granicy, która będzie niezdobyta, a tymczasem generałowie podają się dymisji".
Mocno i wyraźnie domagam się dymisji pana Błaszczaka. Domagam się jej jeszcze dzisiaj, bo po wyborach rząd opozycji i tak go zdymisjonuje. Nie ma czasu na zwłokę - podkreślił poseł. Jak dodał "konflikt na Bliskim Wschodzie, wojna na Ukrainie, oznaczają, że musimy być zwarci i gotowi, bo wrogowie patrzą".
Dzisiaj korki od szampanów strzelają na Kremlu. Dzisiaj pan minister Błaszczak doprowadził do tego ze swoimi pomocnikami, że Putin się cieszy, bo armia, która miała stanowić zaporę, być gwarancją, że wschodnie flanka NATO będzie bezpieczna staje bez swojego sztabu, bez swoich żołnierzy, bez swojego dowództwa - powiedział Gawkowski.
Ocenił, że "obraz polskiej armii, która przed wyborami się sypie, to obraz tego, jak wiele złego Prawo i Sprawiedliwość zrobiło dla Polski".
Do sprawy odniósł się też Krzysztof Bosak z Konfederacji. Na konferencji prasowej w Sejmie Bosak mówił, że "w bardzo delikatnej sytuacji, kiedy za nasza granicą toczy się wojna, kiedy mamy kryzys na granicy z Białorusią, struktury dowódcze są sparaliżowane".
Minister zajmuje się "obchodzeniem" najwyższych generałów, którzy jednocześnie reprezentują Polskę we współpracy NATO-wskiej, czy reprezentują siły zbrojne wobec innych ustrojowych organów - powiedział Bosak.
Poseł zaznaczył, że wysoko ceni głos gen. Andrzejczaka, bo nie jest to głos politycznie poprawny, lecz realistyczny, momentami wręcz sceptyczny, co do rzeczywistego położenia i sytuacji międzynarodowej, w jakiej się znaleźliśmy w trakcie trwającej wojny na Ukrainie. Generał Andrzejczak nie lukrował sytuacji w odróżnieniu od polityków i być może, dlatego musiał podać się do dymisji - podkreślił.
Jak zaznaczył, siły zbrojne nie mogą być wykorzystywane w kampanii wyborczej. Musimy wzmacniać obronność Rzeczypospolitej, musimy wzmacniać Siły Zbrojne, ale planowo, nie poprzez amok zakupowy realizowany na finiszu rządu, który przespał sześć czy siedem lat i nie rozwijał polskiego przemysłu obronnego, a w tej chwili zadłuża nas na potęgę - podkreślił poseł Konfederacji.Akcentował, że "żołnierze, oficerowie, kadra dowódcza to wszystko widzą; widzą przewagę propagandy nad planowym wzmacnianiem polskiej obronności".My to widzieliśmy, jako posłowie podczas uchwalania ustawy o obronie ojczyzny, która była nieskończona, z której wypadły całe rozdziały, tylko po to, żeby można było społeczeństwu pokazać pozorny sukces, polegający na uchwaleniu nowej ustawy i ogłoszeniu nowego programu wydatkowego, z którego miało wynikać, jakoby skokowego zwiększenie zdolności obronnych – dodał Bosak.
Oto jak wygląda uproszczona struktura dowodzenia w Siłach Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej:
Rosyjski pocisk Ch-55 16 grudnia 2022 roku znalazł się nad Polską, ale głośno o nim zrobiło się trzy tygodnie temu po tweecie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Wydzia Wojskowy Prokuratury Okrgowej w Gdasku, pod nadzorem Prokuratury Krajowej, wszcz postpowanie w sprawie szcztkw powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie kilkanacie kilometrw od Bydgoszczy. Miejsce zdarzenia oprcz prokuratorw badaj wojskowi eksperci,...
ZiobroPLApril 27, 2023
Gdy już cała Polska żyła informacją o odnalezieni szczątków koło Bydgoszczy, Dowódca Operacyjny tuż przed długim weekendem - najpewniej wydelegowany przez MON - poinformował o możliwych hipotezach. Wtedy już najbardziej prawdopodobnym był scenariusz, że rakieta zza granicy znalazła się nad Polską, szukano jej i nie znaleziono. Tę wersję powtórzył później publicznie premier i choć komunikat nie znalazł się na stronie internetowej MON, w wystąpieniach potwierdzał ją szef resortu. Podczas wizyty w Ameryce Północnej Błaszczak poinformował też o wszczęciu kontroli w sprawie przestrzegania procedur.
Gdy dziennikarze RMF FM ujawnili zarówno, że jest potwierdzenie, iż to rosyjska rakieta, a także że doszło do licznych uchybień procedur, zapytali wprost premiera, kiedy się dowiedział o sprawie. Ten odpowiedział: "Jak wszyscy, pod koniec kwietnia". Potem to powtórzył.
Dzień później Mariusz Błaszczak stwierdził, że i jego wojsko pominięto w informowaniu o zdarzeniu. W rzeczywistości zarzucił kłamstwo najwyższym dowódcom.