Afera hazardowa to kolejna już sprawa, w której widać podejrzane związki polityków Platformy Obywatelskiej z biznesem. Przypomnijmy. W marcu senatorowi Tomaszowi Misiakowi zarzucano, że pracował nad ustawą, na której mogła skorzystać jego firma. Wówczas partia Tuska obiecywała poprawę.

REKLAMA

Kompromitujące telefoniczne rozmowy Zbigniewa Chlebowskiego z hazardowymi lobbystami, i mocno dwuznaczna rola w ministra sportu Mirosława Drzewieckiego w najnowszym skandalu, świadczy o tym, że nic się w tym względzie nie zmieniło.

Po aferze Misiaka i Platforma Obywatelska, i sam Zbigniew Chlebowski obiecywali zmiany, sypali pomysłami jak z rękawa. Niestety wciąż nie ma konkretnych przepisów. Słynny fundusz powierniczy, gdzie politycy mieli lokować swoje majątki, by uniknąć pisania prawa pod siebie, nie wyszedł poza wstępny szkic planu projektu ustawy. A zapowiedzi były szumne. Chlebowski chciał, by przynajmniej do wakacji powstał ostateczny projekt tej ustawy.

Ten sam Zbigniew Chlebowski, żeby chronić projekty przed nielegalnym lobbingiem, powołał specjalną grupę wewnątrz Platformy. Zespół miał badać styk polityki i biznesu oraz prace nad ustawami. To musi być jawne, przejrzyste i transparentne - zapowiadał. Stąd ten 5-osobowy zespół, który będzie spełniał taką rolę.

Specgrupa zebrała się zaledwie kilka razy, jedyne co wymyśliła, to metryczki do ustaw mające wskazywać, który poseł nadmiernie interesuje się daną ustawą. Chlebowski nie przewidział, że ważniejszą od metryczek do ustaw będą metryczki do jego telefonicznych rozmów...