Stołeczny sąd nie zgodził się, by Andrzej K., jeden z oskarżonych w aferze gruntowej, dobrowolnie poddał się karze. Mężczyzna proponował dla siebie dwa lata więzienia w zawieszeniu. K. przyznał się dziś do zarzutu płatnej protekcji, jednocześnie jednak odmówił składania wyjaśnień. Drugi z oskarżonych Piotr Ryba twierdzi, że jest niewinny.
Sad przyznał, że okoliczności czynu budzą wątpliwości i dlatego nie może uwzględnić wniosku. Zdecydował także, że zwróci się na wniosek obrony do CBA o odtajnienie części tajnych akt sprawy.
Wcześniej sąd oddalił wnioski obrońców o zwrot sprawy do prokuratury. Obrona kwestionuje legalność akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ponadto domaga się, by sąd wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem prawnym o legalność prowadzenia przez CBA podsłuchów "bez kontroli sądowej".
Proces w sprawie afery gruntowej to już jednak nie tylko starcie oskarżycieli i obrońców. To także pojedynek Piotr Ryba kontra Andrzej K. Pierwszą w tej aferze rozprawę przed warszawskim sądem rejonowym obserwował reporter RMF FM Marek Smółka. Posłuchaj jego relacji:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Piotr Ryba i Andrzej K. mieli, powołując się na wpływy w resorcie rolnictwa, kierowanym wówczas przez Andrzeja Leppera, żądać od podstawionego przez CBA biznesmena 3 milionów złotych. Maiła być to zapłata za pomoc przy odrolnieniu działki położonej na Mazurach. Mężczyznom grozi za to do 8 lat więzienia.
W związku ze sprawą stanowisko szefa MSWiA stracił wówczas Janusz Kaczmarek. Prokuratura postawiła mu zarzuty utrudniania śledztwa, zatajenia spotkania z Ryszardem Krauzem, a także wzajemnego nakłaniania się do składania fałszywych zeznań z byłym szefem policji Konradem Kornatowskim i byłym prezesem PZU Jaromirem Netzlem.
Wszyscy są formalnie podejrzani, choć niewykluczone, że śledztwo zostanie umorzone z powodu braku jakichkolwiek dowodów na przeciek. Po aferze gruntowej pojawiły się także zarzuty medialne wobec Centralnego Biura Antykorupcyjnego, że przekroczyło ono swoje uprawniania, fałszując dokumentację i bezprawnie nakłaniając Piotra R. i Andrzeja K. do przestępstwa. Sprawę bada w tej chwili sejmowa komisja śledcza.
Afera gruntowa pogrzebała ostatecznie koalicję PiS-LPR-Samoobrona i doprowadziła do wcześniejszych wyborów.