Co robić podczas kilkugodzinnego stania w kolejce do kolejki na Kasprowy Wierch? Pomysłów jest wiele, ale chyba najbardziej oryginalnym głaskanie konia. Poza tym można jeść oscypki i lody, a także zawierać znajomości. O wyruszeniu na własnych nogach nie ma mowy, bo "nie ma tak pięknych widoków".
Kolejka do kolejki linowej w Kuźnicach, jak niemal każdego dnia od początku długiego weekendu, ciągnie się kilkaset metrów. Stający na końcu tego ogonka nie mają pojęcia, ile przyjdzie im poczekać na wyjazd na Kasprowy Wierch. Może ze dwie godziny? - zastanawia się dziewczyna. E, raczej ponad trzy - szybko sprowadza ja na ziemię jej partner. Dzień wcześniej stali tuż przy schodach, czyli o 200 bliżej, ale zaczęło padać i zrezygnowali. Teraz muszą odstać swoje.
My stoimy już ponad dwie i pół godziny - mówi z uśmiechem na ustach pani, która stoi w tym samym miejscu, co młodzi wczoraj. Co można robić? Oscypki jeść, lody za sześć złotych - mówi - zawieramy znajomości i głaskamy konia. Nikt jakoś nie protestuje i nie narzeka.
Na piechotę pewnie byłoby szybciej - domyśla się młody tata - ale z naszym maluchem nie damy rady. Inni martwią się lekkimi bucikami - w tak zwanych halówkach raczej nie dadzą rady po śniegu. A właśnie tam na górze jeszcze jest śnieg - nagle przypomina sobie pani od głaskania konia. To tam można nie dojść - uprzytomnia sobie świeżo poznany znajomy z kolejki.
Wszyscy mają jakiś pretekst by nie iść, tylko jechać. Wreszcie pani od konia stwierdza stanowczo: bo z kolejki są piękniejsze widoki. Okazuje się, że atrakcją nie jest sam Kasprowy, ale jazda na Kasprowy. Dla niej warto stać przez kilka godzin w kolejce i konsumować lody po sześć złotych.