25 lat więzienia dla Marka Z., oskarżonego o zabójstwo i próbę gwałtu na Joannie Surowieckiej z Czechowic-Dziedzic. Do zbrodni doszło sześć lat temu. 19-letnia studentka została zamordowana w pobliżu dworca PKP w Goczałkowicach-Zdroju.
19-letnia Joanna była w drodze na egzamin. Tak naprawdę powód zachowania oskarżonego był bardzo błahy - ulicą przechodziła młoda, ładna dziewczyna, z którą miał ochotę na seks, i to spowodowało zabójstwo - powiedział sędzia Gwidon Jaworski. Zbrodnia, do której doszło w czerwcu 2006 roku, zbulwersowała opinię publiczną w regionie. Przez kilka lat Joasia była poszukiwana. O tym, że nie żyje, bliscy dowiedzieli się dopiero po ponad czterech latach, kiedy ujęto sprawcę.
Marek Z. pracował jako dozorca baru niedaleko dworca w Goczałkowicach. Zaczepił dziewczynę idącą na pociąg, a kiedy zaczęła bronić się i krzyczeć, uderzył ją kilka razy kamieniem i zrzucił z nasypu w krzaki. Tego samego dnia wieczorem wrócił i przewiózł taczką ciało do pobliskiego zagajnika, i zakopał.
Sprawę zniknięcia studentki udało się rozwikłać dopiero po ponad czterech latach. W listopadzie 2010 roku policja zatrzymała Marka Z. Pracował wtedy w Legnicy przy wyrębie lasu. Na stałe mieszkał w okolicy Czechowic-Dziedzic. Sprawcę udało się wykryć dzięki determinacji rodziny, która po kilku latach od zniknięcia Joasi domagała się, by jeszcze raz sprawdzić: czy telefon dziewczyny nie uaktywnił się. Okazało się, że tak. Aparatu używała żona Marka Z.
Poza zabójstwem prokuratura zarzuciła 37-letniemu mężczyźnie próbę gwałtu na dziewczynie. Podczas procesu oskarżony przyznał się do zabójstwa; do gwałtu - nie. Sąd w wyroku wskazał jednoznacznie na seksualny motyw zbrodni. Nie uwierzył w wyjaśnienia oskarżonego, który mówił, że Joanna sama go zaczepiła i miała się z niego naśmiewać, i późniejsze - że chciał z nią tylko porozmawiać. Według biegłych Marek Z. ma skłonności sadomasochistyczne, cechuje się bardzo wysokim stopniem agresji, a jednocześnie małą zdolnością jej tłumienia.
Prokurator żądał dla oskarżonego 25 lat więzienia z zastrzeżeniem, że o warunkowe zwolnienie mógłby się ubiegać najwcześniej po 20 latach. Surowszego wyroku domagała się rodzina - dożywocia z możliwością zwolnienia po 35 latach.