10-letni chłopiec z okolic Trzcińska w Zachodniopomorskiem zatruł się muchomorem sromotnikowym. Jak dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski, chłopiec jest przytomny, oddycha samodzielnie, jego stan jest ciężki, ale stabilny. Na razie nie wiadomo, czy konieczny będzie przeszczep wątroby.
10-latek zjadł grzyby już trzy dni temu, ale dopiero teraz trafił do szpitala - najpierw do placówki w Szczecinie, a stamtąd śmigłowcem został przetransportowany do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska usłyszała od lekarzy, że przeniesienie chłopca było konieczne, bo wyniki jego badań pogarszały się w błyskawicznym tempie.
Nie wiadomo jeszcze, czy przeszczep wątroby okaże się konieczny. Lekarze mówią, że kluczowe będą najbliższe godziny, a zdarzyć się może wszystko. Brzmi to groźnie, ale chłopca można leczyć już tylko objawowo, bo organizm został już zatruty - od zjedzenia grzybów mijają cztery doby. 10-latek zjadł muchomora w niedzielę.
Obecnie przebywa na oddziale gastroenterologicznym, a nie na intensywnej terapii. Lekarze zajmują się teraz oceną uszkodzeń neurologicznych.
W ostatnich tygodniach głośnia była sprawa czteroletniej Andżeliki, która po zatruciu grzybami w bardzo ciężkim stanie trafiła również do CZD. Na szczęście udało się znaleźć dla niej wątrobę. Dwa dni temu informowaliśmy, że stan dziewczynki poprawił się już na tyle, że została wypisana z OIOM-u. Wątroba i nerki dziewczynki pracują prawidłowo.