Czy zrabowane podczas II Wojny Światowej dzieła sztuki z muzeów w Królewcu, Kijowie i Charkowie są pod ruinami pałacu w Dzikowie Iławeckim na Warmii i Mazurach? Sprawdzi to Fundacja Thesaurus, która ma na to dowody.

Piotr Bułakowski: Czego możemy się spodziewać pod pałacem w Dzikowie Iławeckim, niedaleko Bartoszyc?

Piotr Lewandowski, prezes fundacji Thesaurus: Musimy to dopiero ustalić. Wiemy już, że rodzi się zupełnie nowy obraz tego pałacu. Po pierwsze nie tylko jako składnicy sztuki, ale też rozległych badań prowadzonych w latach 60. przez kilka instytucji państwowych. Dotarliśmy tylko do dwóch instytucji, które z tymi badaniami miały coś wspólnego, a to dopiero wierzchołek góry lodowej.

Jakie macie dowody, że zrabowane dzieła sztuki mogą tam być?

Informacje strony rosyjskiej, opierające się na dokumentach niemieckich wskazują, że dawny niemiecki majątek Wildenhoff, był olbrzymią składnicą sztuki. Były tam dzieła zrabowane z muzeów w Królewcu, Charkowie i Kijowie. To pewnik. Nie ma natomiast żadnych informacji, które potwierdzają, że te dzieła stamtąd wyjechały. Sporą część dokumentacji mają Rosjanie i niestety nikt przez tyle lat nie wystąpił o te dane. My chcemy je zdobyć.

Jak wygląda wasz harmonogram prac? Jak zamierzacie odkryć sekrety Dzikowa?

W Dzikowie Iławeckim przeprowadzimy wizję lokalną. Wiemy, że pałac jest zrównany z ziemią, nie ma nawet szkieletu budynku, jedno wielkie kłębowisko. W Warszawie przyjrzymy się dokumentacji konserwatorskiej i archeologicznej. Na pewno błędy sprzed lat, czyli wysadzenie kompleksu, mocno utrudnią nasze działania. Sprawdzamy co się stało z wyposażeniem pałacu. Udało nam się ustalić, że archiwalium właścicieli pałacu trafiło do Olsztyna, książki z ich biblioteki pojechały do Warszawy i Torunia. Po analizie materiałów wrócimy i będziemy już szukać w ziemi przy pomocy m.in. georadarów.