Nieznani sprawcy zniszczyli wieńce złożone przez prezydenta RP i premiera pod pomnikiem ofiar obławy augustowskiej w Gibach. Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej z 1945 roku zgłosił sprawę policji.
W środę 12 lipca w ustawowym dniu pamięci ofiar, w Gibach przy Wzgórzu Krzyży, miejscu symbolizującym grób ofiar Obławy Augustowskiej, obchodzono 78. rocznicę zbrodni dokonanej na Polakach po II wojnie światowej.
W imieniu prezydenta wieniec z biało-czerwonym szarfami imitującymi flagę państwa złożył minister kancelarii prezydenta Andrzej Dera. Podobny duży wieniec w imieniu premiera złożył wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski.
Według przedstawicieli związku te i jeszcze inne wieńce zostały zbezczeszczone. Jesteśmy świadkami barbarzyńskiego bezczeszczenia pamięci i to w dwóch wymiarach, w wymiarze ofiar obławy augustowskiej a także w wymiarze majestatu Rzeczpospolitej - powiedział członek zarządu związku Bogdan Nowacki.
O naruszeniu skomponowanych wieńców powiadomił w piątek po południu dzierżawcę terenu nadleśniczy Nadleśnictwa Pomorze Piotr Nalewajek. W sobotę na konferencji prasowej poinformował, że przejeżdżając obok wzgórza zauważył brak wieńców.
Wieńce zostały porzucone bezwładnie w sposób niegodny. Trudno było odnaleźć biało-czerwone szarfy mocowane na wieńcach prezydenta i premiera - powiedział nadleśniczy.
Jego zdaniem mogli to zrobić pracownicy gminy na polecenie wójta. Wójt Robert Bagiński powiedział, że pracownicy gminy nie mają z tym nic wspólnego.
W niedzielę zostaną zorganizowane na wzgórzu kolejne obchody rocznicowe z inicjatywy gminy. Są one organizowane od 30 lat. Od kilku lat są zatem dwie uroczystości.
Poseł Jarosław Zieliński, który organizuje obchody 12 lipca powiedział, że kwiaty i wieńce zostały złożone dla pamięci pomordowanych Polaków, a ktoś je zniszczył. Dodał, że policja powinna wreszcie ustalić, kto to zrobił, bo to nie był pierwszy taki przypadek.
Ci, którzy dopuścili się takiego czynu to są ludzie, którym odebrało sumienie, a może takiego sumienia nigdy nie mieli, ale odebrało im także rozum, gdyż takiego aktu barbarzyństwa wobec osób pomordowanych nikt dobrze nie oceni - dodał Zieliński.
78 lat temu, 12 lipca 1945 r., oddziały NKWD i Smiersz rozpoczęły na Suwalszczyźnie operację, w której zginęło co najmniej 592 działaczy podziemia niepodległościowego. Operacja nazwana została Obławą Augustowską. Obecnie mówi się nawet o ok. 2 tys. ofiar.
Białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej od lat zajmuje się sprawą obławy. Dotyczy ona zbrodni komunistycznej przeciwko ludzkości. Przyjęto, że w lipcu 1945 r., w nieustalonym dotychczas miejscu, zginęło około 600 osób zatrzymanych w powiatach augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego Smiersz III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.
Wciąż nie wiadomo, gdzie są groby ofiar. Biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze, wskazali ponad 60 miejsc na Białorusi - większość w okolicach miejscowości Kalety - które mogą być jamami grobowymi. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie. Prace sondażowe we wskazanych miejscach po polskiej stronie granicy nie przyniosły jednoznacznego rezultatu. Znaleziono pojedyncze szczątki ludzkie, ale nie wiadomo, czy mają związek z obławą.