Maciej Zientarski pomyślnie przeszedł kolejną operację, ale jego stan jest nadal ciężki - poinformowali lekarze ze szpitala przy ulicy Lindleya w Warszawie. Dziennikarz motoryzacyjny uległ przedwczoraj poważnemu wypadkowi po szaleńczej jeździe ulicą Puławską w stolicy. W ferrari zginął jego kolega po fachu Jarosław Zabiega.
Była to operacja planowa, polegająca na usunięciu serwet chirurgicznych, które były założone podczas pierwszej operacji, i chirurgicznym zaopatrzeniu uszkodzonej wątroby. Operacja zakończyła się pomyślnie, natomiast stan chorego nadal określamy jako bardzo ciężki - powiedział doktor Artur Kwiatkowski ze szpitala przy ulicy Lindleya w Warszawie.
Stan jest stabilny ciężki. Stabilny polega na tym, że żyje. Docent Kwiatkowski ani nie jest optymistą, ani pesymistą - powiedział RMF FM Jerzy Ciszewski, który przedstawia się jako przyjaciel rodziny Zientarskich. Zaznaczył, że lekarze na razie nie przewidują, ale także nie wykluczają kolejnych operacji.
Dziś ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok Jarosława Zabiegi. Zostaną także przesłuchani świadkowie wypadku. Niemal pewne jest, że ferrari prowadził Maciej Zientarski. Wszyscy świadkowie wskazują na niego, także narzeczona Zabiegi. Zeznała ona, że gdy mężczyźni ruszali sprzed bloku na Mokotowie, za kierownicą siedział Zientarski.
Ustalenie przebiegu i przyczyn wypadku może jednak potrwać nawet kilka tygodni. To pierwszy wypadek takiego ferrari w Polsce. Policja musi więc zdobyć certyfikowane parametry samochodu od włoskiego producenta.
Potrzebne są między innymi szczegółowe dane o masie auta, jakie miał opony i z jakim bieżnikiem. Informacje te są niezbędne do przeprowadzenia symulacji i określenia prędkość auta oraz tego, jak wyglądała droga hamowania.