Z policją w Łodzi skontaktowała się właścicielka trzech psów, które w niedzielę pogryzły biegacza w Lesie Łagiewnickim. 49-latka może usłyszeć zarzut m.in. narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi jej do 3 lat więzienia.
Pogryziony przez psy mężczyzna z ranami m.in. rąk i nóg trafił do szpitala. Twierdzi, że wiele razy biegał w rejonie Lasu Łagiewnickiego i nigdy nie wiedział tam tak agresywnych zwierząt. Pomocy udzielili mu pracownicy pobliskiego hotelu.
Według rzecznika Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztofa Kopani, po nagłośnieniu sprawy z policją telefonicznie skontaktowała się 49-letnia kobieta mieszkająca w okolicy Lasu Łagiewnickiego. Stwierdziła, że jest właścicielką psów. Zostały one rozpoznane przez biegacza oraz jednego ze świadków pogryzienia.
Decyzją prokuratora kobiecie przedstawiony zostanie zarzut, dotyczący narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonego i nieumyślnego spowodowania u niego obrażeń ciała, które naruszyły czynności narządów na czas powyżej 7 dni - powiedział Krzysztof Kopania. Podkreślił, że kwalifikacja czynu może się jednak zmienić po zabezpieczeniu dokumentacji medycznej i dokonaniu oceny przez biegłego z zakresu medycyny sądowej.
Śledczy ustalają, jak zwierzęta wydostały się poza ogrodzenie. Według prokuratury, wszystko wskazuje na to, że właścicielka "nie w pełni zabezpieczyła psy przed ich atakiem na inne osoby".