Przyczyną śmierci 36-letniej kobiety, leczonej w łódzkim szpitalu im. Kopernika, mogły być komplikacje po operacji. Zamiast usunąć guza lekarz wyciął fragment trzustki. Sekcja zwłok potwierdziła, że kobieta miała usuniętą część trzustki, ale czy tylko ta pomyłka doprowadziła do powikłań, a potem śmierci pacjentki - tego śledczy jeszcze nie wiedzą. Będą sprawdzać także leczenie podjęte w momencie, gdy u kobiety pojawiły się powikłania.
Wstępne wyniki sekcji zwłok pacjentki wskazują, że przyczyną śmierci były uszkodzenia wielu narządów wewnętrznych. To jednak nie przesądza, że za śmierć kobiety odpowiada lekarz, który ją operował. Jak powiedział RMF FM prokurator Jacek Pakuła, może się okazać, że błędy popełniono również po operacji, gdy próbowano ratować pacjentkę. Konieczne będą więc dodatkowe badania m.in. tkanek, dokładna analiza leczenia i dokumentacji medycznej. Wnioski mogą być najwcześniej za miesiąc.
Jednak nawet wtedy, kiedy prokuratura będzie miała kompletną opinię biegłego, który przeprowadzał sekcję zwłok, i wyniki dodatkowych badań, może być trudno jednoznacznie ustalić odpowiedzialność karną. Nie można wykluczyć, że będzie konieczna jeszcze jedna opinia biegłego, który oceni ewentualne powiązania przyczyny śmierci z pierwszą operacją kobiety i pomyłką lekarza.
36-latka trafiła do szpitala im. Kopernika w Łodzi pod koniec stycznia na planowaną operację usunięcia guza z nadnercza. Omyłkowo kobiecie usunięto część trzustki. Po tym poważnym zabiegu stan pacjentki zaczął się mocno pogarszać i została poddana trzem kolejnym operacjom. Niestety nie udało się jej uratować - zmarła niemal miesiąc po przyjęciu do szpitala.
Dyrektor placówki powołał specjalny wewnątrzszpitalny zespół, który zajmuje się tą sprawą. Lekarz z 25-letnim doświadczeniem, który operował pacjentkę, nie wykonuje swoich obowiązków do czasu ustalenia jego ewentualnej odpowiedzialności i wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy.
(edbie)