Polska ma samoloty szkolno-bojowe, które nie są bojowe, bo przy negocjowaniu kontraktu na ich zakup nie uwzględniono zakupu ich uzbrojenia. Tak zaskakujące wiadomości przekazał odpowiadający na poselskie pytanie o koreańskie samoloty FA-50 wiceminister obrony Cezary Tomczyk.

Według wiceministra Cezarego Tomczyka Polska użyła rzadko spotykanej taktyki negocjacyjnej, polegającej na tym, że stanowiące istotną część kontraktu uzbrojenie kupowanych maszyn miało być negocjowane już po ich zakupieniu. 

W efekcie do Polski trafiło rok temu 12 samolotów szkolno-bojowych, ale bez cech bojowych.  Są chyba pierwszymi na świecie samolotami szkolno-bojowymi, które nie są bojowe - mówił Tomczyk.

W związku z tym mamy samolot szkolno-bojowy, który jest szkolny, ale nie jest bojowy - dodał wiceszef MON.

To jednak nie wszystko. Minister Błaszczak dokonał zakupu samolotu bez uzbrojenia. Ale jest jeszcze druga sprawa w tym kontekście. Bo uzbrojenie do tego samolotu... nie jest już produkowane - mówił w Sejmie wiceminister obrony.

To jest jakiś absurd. Negocjujemy zanim coś kupimy, a nie negocjujemy wtedy, kiedy już to kupimy - powiedział Tomczyk, zwracając się do Błaszczaka.

Tomczyk dodał, że nie zadbano także o środki na hangary dla kupionych samolotów i symulatory ich działania, a MON stara się teraz na całym świecie o zakup uzbrojenia koreańskich maszyn z drugiej ręki albo w leasingu.

Cezary Tomczyk zapowiedział też wniosek do NIK-u o skontrolowanie działań resortu ws. kontraktu na zakup koreańskich samolotów.

Mamy samoloty szkolno-bojowe, które... nie są bojowePrzedpołudnie Radia RMF24
Opracowanie: