Pełno jest w nich symboliki, wiążą się z nimi tajemnice, są rozsiane po Polsce – mowa o grobowcach władców Polski. Reporterzy RMF FM odwiedzili miejsca spoczynku monarchów, by 1 listopada przybliżyć Wam ich historie.
Wokół pochówku pierwszych piastowskich władców Polski do dziś krąży mnóstwo znaków zapytania. Pierwszy i najważniejszy dotyczy tego, czy aby na pewno spoczęli w katedrze na Ostrowie Tumskim w Poznaniu. Naukowcy nie mają na to stuprocentowej gwarancji, ale dotychczasowe ustalenia i powojenne badania archeologów, pozwalają mówić o "prawdopodobieństwie graniczącym z pewnością" - jak określa prof. Hanna Koćka-Krenz, której grupy badawcze prowadziły liczne badania w rejonie poznańskiej katedry. Choć żadne źródła pisane nie mówią o konkretnym miejscu pochówku księcia Mieszka I - bardzo wiele wskazuje na to, że spoczął on w grobowcu właśnie na poznańskim Ostrowie Tumskim.
Miejsce centralne, nawa główna, główny kościół Poznania wczesnośredniowiecznego. Najstarsza katedra na ziemiach polskich. To jest znaczące miejsce. Istnieją bardzo uzasadnione podstawy, by sądzić, że to tu zostali pochowani nasi pierwsi piastowscy władcy - tłumaczy prof. Hanna Koćka-Krenz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Zdaniem prof. Koćki-Krenz i pracujących z nią naukowców, ciało Mieszka I zostało złożone w grobowcu widocznym nad poziom posadzki ówczesnego kościoła. W środku miał drewnianą posadzkę, był też zamknięty pozornym sklepieniem. Obłożono go też ozdobnym kamieniem barwy zielonej, tzw. kamieniem gabro. Przez lata był to jedyny grobowiec w nawie głównej kościoła. Grobowiec po śmierci syna Mieszka I - Bolesława Chrobrego został nieco przebudowany i zmieniony w swego rodzaju mauzoleum.
Zniszczenia wynikające z przebudów grobowca nie były jednak pierwszymi i jedynymi. Znacznie wcześniej miejsce spoczynku władców zostało ograbione i zniszczone w trakcie najazdu księcia Brzetysława w 1039 roku, w okresie bezkrólewia. Z katedry zrabowano wówczas wszystkie precjoza. Najeźdźcy uszkodzili też grobowce. Jaki mieli w tym cel?
Pierwotne miejsce pochówku piastowskich władców, a właściwie część jego pozostałości widoczne są w podziemiach poznańskiej katedry. Nie wiadomo, czy Brzetysław naruszył szczątki Mieszka I i jego syna Bolesława Chrobrego, pochowanego w tym miejscu 14 lat przed najazdem. Po kilkuset latach, już w XIV wieku tzw. tumbę dla swojego poprzednika w poznańskiej katedrze ufundował król Kazimierz Wielki. Przedstawiała ona sylwetkę Chrobrego wraz z całą jego królewską symboliką. Do sarkofagu przeniesiono szczątki pierwszego króla Polski, a sam sarkofag umieszczono w nawie głównej kościoła. Widniała na nim inskrypcja, odzwierciedlająca napis na pierwotnym grobowcu króla. Zaczynała się od słów Hic iacet in tumba co oznacza tu leży w grobie. Sarkofag przeniesiono później z nawy głównej do jednej z kaplic pod wieżami kościoła. Umieszczono go od strony zachodniej świątyni. W 1790 roku miejsce spoczynku króla ponownie uległo niemal całkowitemu zniszczeniu, po tym gdy zawaliła się na niego jedna z wież katedry.
Miejsce złożenia szczątków pierwszych piastowskich władców Polski w Złotej Kaplicy na Ostrowie Tumskim wieńczą ich posągi. Kaplica nie jest na co dzień otwarta dla odwiedzających katedrę. Można ją podziwiać jedynie przez kratę.
W 2010 roku archeolog prof. Przemysław Urbańczyk wysunął jednak tezę, że jest mało prawdopodobne, by Mieszko I spoczął w katedrze na Ostrowie Tumskim. Swoją teorię naukowiec oparł m.in. na tym, że w potencjalnym miejscu pochówku księcia odkryto też zdobiony kamieniem gabro przenośny ołtarz oraz kielich i patenę - przedmioty, z których korzystały osoby duchowne. Zdaniem profesora, mało prawdopodobne więc, by pierwszego piastowskiego władcę pochowano z tego rodzaju "insygniami". Z tezą profesora Urbańczyka nie zgadza się jednak prof. Koćka-Krenz, która twierdzi, że w czasach kiedy Mieszko I zmarł, osób duchownych nie chowano z drogocennymi przedmiotami, które mogły posłużyć kolejnym biskupom. Naczynia zastępowano wykonanymi z mniej cennych surowców, np. z ołowiu. Zdobione ołtarze zamieniano na pozbawione kamiennych zdobień.
Kolejną wielką zagadką związaną z Ostrowem Tumskim pozostaje miejsce pochówku żony Mieszka I - Dobrawy. Do dziś nie jest do końca jasne, gdzie ostatecznie spoczęła księżna. Prof. Hanna Koćka-Krenz, której zespół odkrył i w 2014 roku odsłonił kaplicę Dobrawy na Ostrowie Tumskim, nie wyklucza, że żona Mieszka I spoczęła właśnie w tej kaplicy.
Rokrocznie przed Dniem Wszystkich Świętych znicz przed kaplica Dobrawy zapala delegacja uczniów z poznańskiego VII LO im. Dąbrówki.
Miejscem najbardziej wyjątkowym jest nekropolia władców polskich na Wawelu. To w Krakowie spoczywa większość władców Polski i ich rodzin. Sarkofagi, misternie wykonane kilka wieków temu, do dziś zapierają dech w piersi, a wiele z nich to najcenniejsze tego typu obiekty w Europie. Pochówków jest 17 monarchów, tylko jeden z grobowców nie zawiera ciała króla - to sarkofag Władysława Warneńczyka, który w 1444 roku poległ w bitwie z Turkami pod Warną. Jego ciała nigdy nie odnaleziono.
Jeden z najpiękniejszych
Sarkofag świętej królowej Jadwigi uważany jest za jeden z najpiękniejszych królewskich sarkofagów. Przedstawia św. Jadwigę leżąca na łożu śmierci ze złączonymi do modlitwy rękami. Cały jest wykonany z białego marmuru. Wyróżnia się jednocześnie delikatnością, lekkością.
Ciała Jadwigi tu jednak nie ma. Służył w latach 1949 - 1987 jako jej grób, jej szczątki znajdują się niedaleko, pod ołtarzem Krzyża Pana Jezusa, i to jest trzecie miejsce kultu Jadwigi w Katedrze Wawelskiej. Pierwszym jest miejsce przy głównym ołtarzu, gdzie spoczywała przez 550 lat, do 1949 roku. Drugim jest jej sarkofag, a trzecim jest właśnie ołtarz Krzyża - mówi Jacek Urban z katedry na Wawelu.
Nagrobek został wykonany w stylu gotyckim. Pierwotnie ręce królowej miały być złożone na piersiach wraz z książką - co miało oznaczać fakt odnowienia Uniwersytetu Krakowskiego. Ostatecznie jednak jej ręce złożone są do modlitwy. To jedyny polski król - bo oficjalnie była koronowana na króla Polski - który został kanonizowany.
Jeden z najcenniejszych
Sarkofag króla Władysława Jagiełły wykonany został jeszcze za życia króla, a więc artysta mógł króla widzieć i dzięki temu dokładnie odwzorować jego twarz. Rysy Jagiełły są tutaj mocno zarysowane.
Król został przedstawiony w majestacie, spoczywa na marach, ale pod głową ma lwa - czyli króla zwierząt, zaś pod jego stopami jest smok, wyglądający jak jakaś hydra, którą on depczę, mimo że już nie żyje. To jest wyraz potęgi i wielkości króla. Wokół sarkofagu wyrzeźbiono symbolikę ziem polskich oraz stanów polskich - mówi Jacek Urban.
U doły sarkofagu dodane są psy i sokoły, traktowane jako wyraz myśliwskich upodobań monarchy. Król zmarł 1 czerwca 1434 roku przeziębiwszy się wcześniej na polowaniu.
Jeden z niezwykłych
Sarkofag Kazimierza Wielkiego to trzeci najstarszy sarkofag królewski w Polsce. Został zbudowany przez jego następcę Ludwika Węgierskiego. Ma trzy poziomy, przy czym rożni się od sarkofagu Jagiełły - tu kolumny zaczynają się nie na posadzce, tylko na królewskich marach. Jest to monumentalny sarkofag. Na podniebiu baldachimu znajdują się złote gwiazdy na niebieskim tle, a wiadomo ze źródeł, że Kazimierz Wielki chciał, by sklepienie katedry wawelskiej pokryte było szafirem ze złotymi gwiazdami. Do tego nie doszło, ale można sobie wyobrazić, jak mogła by teraz wyglądać katedra.
To też niezwykły sarkofag - w 1869 roku okazało się, że część tylnej płyty jest słaba i wymaga remontu. To wtedy wyszło na jaw, że ciało króla jest pochowane nad posadzką, a nie pod. To niezwykłe, ponieważ wszyscy królowe pochowani są pod poziomem posadzki, a nad ich pochówkiem zbudowano sarkofagi. Tu jest inaczej, to jest wyraz czci wobec króla. Został pochowany jak święty - mówi ksiądz Jacek Urban.
Stolica Polski to kolejne miejsce na szlaku nekropolii władców, które warto odwiedzić. W Warszawie znajduje się bowiem wyjątkowo młody królewski grób. Chodzi o grobowiec króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, w podziemnej krypcie Archikatedry świętego Jana w Warszawie. Mimo że ostatni król Polski zmarł pod koniec XVIII wieku, jego grób w stolicy istnieje dopiero od dwudziestu czterech lat, czyli od 1995 roku. Wcześniej szczątki Stanisława Augusta spoczywały w białoruskim Wołczynie.
Szczątki królewskie wracały w dwóch etapach. W pierwszym etapie przywieziono to, co nie budziło wątpliwości: resztki płaszcza, resztki szpady, obcas. W drugiej turze wróciły szczątki kostne określone w protokole jako "kostny pył", zidentyfikowany na podstawie badań genetycznych jako pył z kości osoby starszej - opowiada przewodnik po Warszawie Arkadiusz Żołnierczyk.
Szczątki króla Stanisława Augusta Poniatowskiego spoczęły w Archikatedrze świętego Jana w Warszawie, ponieważ król Stanisław August był wyjątkowo mocno związany z Warszawą. Tylko dwóch władców było koronowanych w Archikatedrze, w tym właśnie ostatni król Polski. Można domniemywać, że chciałby być jak najbliżej miejsca, gdzie spędził najlepsze, ale i najtrudniejsze lata swojego życia. Swoją drogą, gdy król Stanisław August był internowany, przebywał na wygnaniu, wielokrotnie dopytywał o Warszawę, interesował się miastem, które zawdzięcza mu tak wiele - dodaje Arkadiusz Żołnierczyk.
Król, który nie miał spokoju nawet po śmierci
Ostatni król Polski zmarł 12 lutego 1798 roku w Petersburgu. Jak można przeczytać w portalu dzieje.pl, "car Paweł I podejrzewając, że Poniatowski mógł być jego biologicznym ojcem, wyprawił mu królewski pogrzeb. W kaplicy żałobnej wystawiono doczesne szczątki w mundurze oficerskim, oficerowie też pełnili przy zwłokach wartę, był honorowy salut, a trumnę na miejsce pochówku odprowadzał sam car, jadący konno na czele żałobnego orszaku między ustawionymi po obu stronach drogi szpalerami żołnierzy oddzielającymi kondukt od zgromadzonego tłumu. Było to 5 marca 1798 roku, a ciało Poniatowskiego złożono w kościele katolickim pod wezwaniem św. Katarzyny. Po raz pierwszy grobowiec otwarto pół wieku później, słusznie podejrzewając, że mógł on ulec zniszczeniu, kilkakrotnie zalewany wodą Newy. Ciało króla podobno całkiem dosłownie przez ten czas obróciło się w proch. Kilkadziesiąt lat później, w 1938 r., grobowiec został otwarty ponownie. Tym razem nie tyle w trosce o szczątki monarchy, ile z powodów praktycznych. Bolszewicy planowali rozbiórkę kościoła i przy tej okazji zdobyli się na zaskakujący gest - postanowili zwrócić prochy Stanisława Augusta Polakom".
Obecny grobowiec króla Stanisława Augusta swoim wyglądem nawiązuje do tradycji rzymskiej. Mamy białą płytę z białego marmuru, nad nią herb Stanisława Augusta. To orzeł, litewska Pogoń, czyli herb Wielkiego Księstwa Litewskiego. W sąsiedztwie pochowani są Henryk Sienkiewicz, Gabriel Narutowicz, mamy pochowanych biskupów, mamy symboliczny nagrobek Marcelo Bacciarellego. Mamy groby osób, które nawiązują do epoki stanisławowej - opisuje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Arkadiusz Żołnierczyk.
Czy to prochy króla Stanisława? "Zdania są podzielone"
Decyzję o sprowadzeniu królewskich prochów do Polski podjął w roku 1988 minister kultury Aleksander Krawczuk. Powołał w tym celu komisję z profesorem Aleksandrem Gieysztorem na czele. Komisja, która pojechała do Wołczyna, zastała tam obraz kościoła zrujnowanego, zdewastowanego. Nie było grobu, szczątki były porozrzucane, zaczęto penetrację ruin za pomocą łopat i kilofów - zaznacza Arkadiusz Żołnierczyk.
"Kiedy pod koniec lat osiemdziesiątych eksperci przyjechali do Wołczyna, kościół od ponad trzydziestu lat był zdesakralizowany i mieścił się w nim magazyn nawozów. Jedynym, co potwierdzało królewskość znaleziska, były znaleziony fragment złoconej korony, szpady i srebrne galony. To jednak zaświadczało tylko o tym, że leżał tam ktoś znaczący" - czytamy w portalu dzieje.pl
Opinie dotyczące tego, czy w dzisiejszym grobowcu, jaki możemy znaleźć w krypcie Bazyliki Archikatedralnej świętego Jana Chrzciciela w Warszawie znajdują się faktycznie prochy króla Stanisława Augusta są podzielone. Ekshumacja króla w Wołczynie miała w sobie wiele kontrowersji.
Cały czas krąży lokalna legenda, że podczas nadejścia Armii Czerwonej, szczątki zostały ukryte. Nie do końca wiadomo, przez kogo - podkreśla przewodnik po Warszawie Arkadiusz Żołnierczyk.
Wątpliwości biorą się między innymi z tego, że gdy w 1989 roku po raz kolejny otwarto grób Stanisława Augusta Poniatowskiego w Wołczynie nie odnaleziono w nim cynowych pojemników z sercem i wnętrznościami króla.
Pewne jest to, że odsłonięciu grobowca króla Stanisława Augusta w Bazylice Archikatedralnej w Warszawie towarzyszyła podniosła uroczystość. Najpierw szczątki wystawiono w Zamku Królewskim, a później z Zamku przeniesiono je oficjalnie, w asyście dzwonów i werbli, do Bazyliki. Był to trzeci pogrzeb króla Stanisława Augusta Poniatowskiego: pierwszy w Petersburgu, drugi w Wołczynie, trzeci w Warszawie - wymienia Arkadiusz Żołnierczyk.