Dwa zarzuty, w tym zabójstwa kwalifikowanego, przedstawiła w poniedziałek prokuratura 41-latkowi z Sosnowca, który w minioną sobotę porwał, wywiózł do Sosnowca, a następnie pozbawił życia 11-letniego Sebastiana z Katowic.
Prowadzone w poniedziałek przez kilka godzin przesłuchanie zostało przerwane do wtorku - powiedział wieczorem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu Waldemar Łubniewski.
Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty, w tym zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna składał bardzo obszerne wyjaśnienia, przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Oczywiście na tym etapie nie możemy ujawniać treści wyjaśnień - powiedział prokurator.
Jak dodał, na wtorek rano zaplanowano kontynuowanie przesłuchania. Prokuratura nie ujawnia treści drugiego zarzutu, tłumacząc to dobrem śledztwa. Podejrzanemu grozi kara więzienia na czas nie krótszy niż 12 lat, 25 lat pozbawienia wolności albo dożywocie.
Mężczyzna usłyszał m.in. zarzut zabójstwa z art. 148 par. 2 Kodeksu karnego, który jest rozwinięty w czterech punktach, opisujących m.in. zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, w związku z wzięciem zakładnika, zgwałceniem albo rozbojem lub w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Prokuratura nie ujawnia dokładnej kwalifikacji, jaką przyjęła w tym przypadku.
Jak dodał prok. Łubniewski, na wtorek rano zaplanowano kontynuowanie przesłuchania podejrzanego. Po zakończeniu tych czynności zapadnie decyzja w sprawie środka zapobiegawczego. Kiedy prokuratura wystąpi o aresztowanie 41-latka, sąd na rozpoznanie jej wniosku będzie miał 24 godziny.
Śledczy będą też sprawdzać, czy podejrzany mógł mieć związek ze śmiercią 13-latki z Sosnowca, która w listopadzie ubiegłego roku popełniła samobójstwo, skacząc z dachu dawnej piekarni w Sosnowcu i zmarła niedługo później w szpitalu w wyniku doznanych obrażeń. Według doniesień prasowych, 41-latek był jej wujkiem. Prokurator będzie tę informację weryfikował w toku śledztwa, akta zostały już przesłane do sosnowieckiej prokuratury okręgowej, ale nie jest przesądzone, że postępowanie będzie podjęte - usłyszał dziennikarz PAP od jednego ze śledczych.
Sebastian z Katowic wyszedł w sobotę na plac zabaw. Miał wrócić do domu o godzinie 19:00, ale wysłał mamie SMS-a, w którym poprosił o zgodę na przedłużenie zabawy o pół godziny. Mama się zgodziła, Sebastian jednak nie wrócił do domu.
Kiedy mama zawiadomiła policję o zaginięciu dziecka, ruszyły poszukiwania. Wczoraj policja opublikowała zdjęcie 11-latka z apelem o pomoc.
Po południu na podstawie analizy zapisu z kamer monitoringu ustalono, że Sebastian został z placu zabaw uprowadzony.
Na nagraniach widać samochód 41-letniego mężczyzny, który w niedzielę około godziny 17:00 został zatrzymany.
Policjanci pojechali do jego domu, ale nikogo tam nie było. Niebawem udało się go zatrzymać na terenie jednej z firm. Wtedy też miał przyznać się do zbrodni i wskazał policji miejsce ukrycia zwłok Sebastiana w dzielnicy Niwka - kilka kilometrów od domu dziecka, w Sosnowcu.
Według nieoficjalnych informacji, zatrzymany mężczyzna był już wcześniej znany policji.
Jedna z hipotez - jak mówią policjanci dziennikarzowi RMF FM Marcinowi Buczkowi "prawdopodobna" - jest taka, że mężczyzna pomylił się. Chciał uprowadzić dziewczynkę, ale wciągnął do samochodu chłopca, bo ten miał dłuższe włosy.
Jak powiedziała nam rzecznik śląskiej policji Aleksandra Nowara, ustalenie, kim jest ten kierowca okazało się być kluczowe.
Kiedy sprawdziliśmy tablice rejestracyjne, potwierdzaliśmy właściciela i ustaliliśmy jego przeszłość związaną z ewentualną pedofilią w jego historii, to był bodziec do działania - przyznała w rozmowie z RMF FM.
Sam moment uprowadzenia nie został nagrany.
Wszystko to działo się zaledwie około 200 metrów od domu 11-latka. 41-latek był już notowany. Chodzi o przemoc w rodzinie i zakaz zbliżania się do żony. Jak usłyszeliśmy od policjantów, w przeszłości mężczyzna miał też się też dopuścić tak zwanego rodzicielskiego uprowadzenia.
Przeprowadzona została także sekcja zwłok Sebastiana. Przyczyną śmierci chłopca było najprawdopodobniej uduszenie.
Niewykluczone, że zanim 11-latek zginął, był przetrzymywany przez wspomnianego mężczyznę. Dlatego teraz policja sprawdza wszelkie miejsca, które mogą mieć związek z tą zbrodnią.
Policja ustala też, gdzie doszło do zabójstwa, bo jak podkreśla Aleksandra Nawara, nie jest oczywiste, że dziecko zostało zabite w miejscu, gdzie znaleziono jego zwłoki.
Mężczyzna miał udusić chłopca, gdy Sebastian powiedział, że o wszystkim opowie mamie. Później ciało dziecka chciał zalać betonem.
W nocy śledczy przeprowadzili wizję lokalną w miejscu znalezienia ciała chłopca. Brał w niej udział zatrzymany mężczyzna.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zabójstwo 11-letniego Sebastiana. Ustalenia śledczych