Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces 35-letniego Bogdana D. Prokuratura oskarżyła go o usiłowanie zabójstwa 14-latki.

Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces 35-letniego Bogdana D. Prokuratura oskarżyła go o usiłowanie zabójstwa 14-latki.
Zdj. ilustracyjne /Tomasz Waszczuk /PAP

3 października 2017 r. w Karlinie Bogdan D. zaatakował 14-latkę, bo pomylił ją z koleżanką swojej konkubiny. Został oskarżony o usiłowanie zabójstwa Angeliki D., za co grozi dożywocie, oraz o posiadanie ponad trzech gramów amfetaminy. Czynu tego dopuścił się w warunkach recydywy, będąc już w 2012 r. karany za podobne przestępstwo.

Zastępca prokuratora okręgowego w Koszalinie Zuzanna Ostrowska na sali sądowej oskarżyła Bogdana D., że ten, "działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia Angeliki D., zadał jej uderzenie grzbietem głowicy siekiery, obuchem w głowę; (...) zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na spowodowanie u pokrzywdzonej nieskutkującego jej zgonem naruszenia czynności narządu ciała w postaci stłuczenia głowy trwającego nie dłużej niż siedem dni". Jak podkreśliła "pokrzywdzona doznała dekompensacji stanu psychicznego pod postacią ostrej reakcji na stres oraz pourazowych zaburzeń stresowych stanowiący uszczerbek na zdrowiu znacznie przekraczający okres siedmiu dni".

Jak tłumaczył się 35-latek?

Oskarżony złożył przed sądem wyjaśnienia. Nie przyznał się do usiłowania zabójstwa. Uderzyłem tę dziewczynę pięścią w głowę - powiedział Bogdan D. Mężczyzna przyznał, że 3 października 2017 r. pił alkohol i zażywał amfetaminę. Miał pokłócić się ze swoją konkubiną. Poszło o jej koleżankę Aleksandrę, która miała wyzywać mężczyznę i nakłaniać jego partnerkę do brania narkotyków. Powiedziałem konkubinie, że jak spotkam Olę, to dostanie po mordzie ode mnie - relacjonował oskarżony.

Bogdan D. wyjaśniał, że siekierę wziął od matki, by porąbać drewno i rozpalić w piecu w mieszkaniu konkubiny. Powiedział, że nie użył siekiery do popełnienia przestępstwa. Gdy szedł do domu, zauważył wychodzące zza sklepu kobiety.

Myślałem, że to Olka. (...) Podbiegłem od tyłu i uderzyłem tę dziewczynę lewą ręką w głowę. Obok niej stała druga kobieta. Siekierę trzymałem w prawej ręce za rączkę. Uderzyłem pięścią. Zamachnąłem się- tłumaczył oskarżony.

W sądzie zeznawali również świadkowie oraz biegli.

Zebrane dowody wykluczają wersję oskarżonego o tym, że pokrzywdzona została uderzona pięścią. (...) Wszystko jednoznacznie i bezwarunkowo wskazuje, że te obrażenie głowy zostało zadane poprzez uderzenie narzędziem typu siekiera. Obuchem czy trzonkiem - tu już nie jestem taki pewny - zaznaczył biegły z zakresu medycyny sądowej, który potrzymał swoją opinię w zakresie dotyczącym kwestii zadanych pokrzywdzonej obrażeń i spowodowania realnego zagrożenia życia u 14-latki.

(MN)