Wojna w Iraku wisi na włosku. Choć oficjalnie jeszcze nie wybuchła, to w rejonie Zatoki Perskiej cały czas dochodzi do wymiany ognia. W samym Bagdadzie – gdzie przebywają wysłannicy RMF, jedyni polscy dziennikarze w stolicy Iraku – także trwają przygotowania do ewentualnej akcji zbrojnej.
Wczoraj wieczorem amerykańskie i brytyjskie samoloty zbombardowały 5 irackich ośrodków łączności. Zdaniem dowództwa amerykańskiej armii, była to odpowiedź na strzały irackiej obrony przeciwlotniczej, wymierzone przeciwko samolotom koalicji.
Wojna wydaje się coraz bliżej. Przygotowania do niej widać także w samym Bagdadzie. Jak donoszą specjalni wysłannicy RMF od rana nad stolicą Iraku przelatują wojskowe migi. A około 30 km na południe od Bagdadu w palmowych gajach ukryto czołgi i artylerię. Wojsko kopie okopy i umocnienia, ustawia zapory przeciwczołgowe.
Sam Saddam Husajn spotkał się wczoraj z ministrem obrony, dowódcami armii i swoimi synami: Kusajem - kierującym elitarną Gwardią Republikańską i Udajem - stojącym na czele paramilitarnych bojówek. Wszyscy – jak twierdzą media - są gotowi do rozstrzygającej bitwy.
Katarska telewizja pokazała reportaż z obozu, gdzie ochotnicy przygotowują się do ataków samobójczych. Jednak na wczorajszej konferencji prasowej nie chciano potwierdzić takiej informacji. Przyznano jedynie, że armia iracka jest przygotowana na każdą ewentualność.
Ponadto Hosam Mohammed Amin, szef irackiej komisji ds. monitoringu pracy inspektorów zapewnił, że władze w Bagdadzie robią co mogą, by lepiej współpracować z oenzetowskimi inspektorami rozbrojeniowymi.
Foto: Przemysław Marzec, Jan Mikruta, RMF Bagdad
10:20