10 lat pozbawienia wolności – taki wyrok usłyszała dziś 25-letnia Paula S. ze Szczecinka, która wyrzuciła swego nowo narodzonego syna przez okno. Prokurator zaznaczył, że zebrane dowody wskazują na to, że działanie kobiety w momencie popełniania przestępstwa było "spójne, logiczne i konsekwentne".
Proces Pauli S. oskarżonej o zabójstwo ruszył przed Sądem Okręgowym w Koszalinie w listopadzie ubiegłego roku. Wówczas na sali sądowej oskarżona powiedziała, że ma dużo luk w pamięci i wielu rzeczy nie pamięta. Zapewniała, że w chwili porodu nie wiedziała, że do niego doszło.
Innego zdania była prokuratura, która żądała dla kobiety 25 lat więzienia. Prokurator Łukasz Elzanowski w mowie końcowej wskazywał, że o zamiarze popełnienia przestępstwa przez oskarżoną świadczyło jej zachowanie i działanie podczas ciąży, jak i w dniu porodu. Prokurator zaznaczył, że zebrane dowody, w tym opinia psychiatryczno-sądowa, wskazują na to, że działanie Pauli S. w momencie popełniania przestępstwa było spójne, logiczne i konsekwentne.
Kobieta nie powiedziała matce i konkubentowi o ciąży. Podkreślił, że gdy zbliżała się akcja porodowa, oskarżona weszła do łazienki, puściła wodę, by szum zagłuszył akcję porodową. Po urodzeniu syna, rozerwała pępowinę, wyrzuca noworodka przez okno, posprzątała łazienkę, a po urodzeniu łożyska umieściła je w torbie, schowała przy łóżku, a potem bawiła się z roczną córeczką.
Obrońca z urzędu mec. Tadeusz Czernicki chciał zmiany kwalifikacji czynu, na nieumyślne spowodowanie śmierci. Czyn ten zagrożony jest karą do 5 lat więzienia. Zdaniem mecenasa, samo niemówienie oskarżonej swoim bliskim o ciąży, nie może świadczyć o zamiarze popełnienia przestępstwa. Obrońca próbował dowieść, że sam poród był dla Pauli S. zaskoczeniem. W moim przekonaniu, oceniła, że poroniła. Naturalnym jest to, że jak dziecko się rodzi, to wydaje dźwięk, tu tego nie było - mówił Czernicki.
Paula S. urodziła syna w Szczecinku, 10 października 2017 r. w łazience mieszkania, które zajmowała z konkubentem i ich roczną wówczas córką. Po porodzie wyrzuciła nowo narodzonego chłopca przez okno, z pierwszego piętra. Dziecko znalazła przypadkowa osoba. Chłopiec po pięciu dniach zmarł w szpitalu.
Kobieta podczas procesu przyznała się do tego, że wyrzuciła noworodka przez okno łazienki, ale nie do zabójstwa. We wtorek, gdy zapadł wyrok, nie było jej na sali rozpraw. Nie złożyła wniosku o doprowadzenie na rozprawę z aresztu.
Podczas śledztwa Paulina S. zeznała, że nikomu nie mówiła o ciąży. Bała się, że najbliżsi wytkną jej to, że nie dba o tę ciążę. Mogła ją ukryć, bo po pierwszej znacznie utyła. Była przekonana, że poród nastąpi dopiero za trzy, cztery miesiące. Paula S. zeznała w śledztwie, że 10 października rano poczuła ból brzucha. Dzień wcześniej paliła marihuanę. Poszła do łazienki i to coś z niej wypadło. Twierdziła, iż nie wiedziała, że to dziecko. Zerwała pępowinę, wyciągnęła to coś z muszli klozetowej i wyrzuciła przez okno. Posprzątała łazienkę, wykąpała się. Przed śledczymi zeznała, że jest świadoma tego, co zrobiła.