Liberalny premier Belgii Guy Verhofstadt liczy na ponowne zwycięstwo w niedzielnych wyborach parlamentarnych, choć w sondażach jego partia - Flamandzcy Liberałowie i Demokraci (VLD) - idzie łeb w łeb z Partią Chrześcijańsko-Demokratyczną i Flamandzką Stefaana De Clerca.
Obecny premier zachęca wyborców do głosowania na VLD, przypominając osiągnięcia swego rządu w dziedzinie gospodarczej. Gabinetowi udało się w ciągu ostatnich trzech lat zbilansować budżet przy obcięciu wydatków i podatków, jednak wzrost gospodarczy nie jest wysoki w przeciwieństwie do stopy bezrobocia.
"Tęczowa koalicja" złożona z liberałów, socjalistów i Zielonych zmieniła obraz konserwatywnego swego czasu kraju, legalizując małżeństwa homoseksualistów, eutanazję i posiadanie "miękkich" narkotyków do własnego użytku.
Sprzeciwiając się wojnie w Iraku oraz torpedując działania Waszyngtonu i NATO, mające wzmocnić system obrony Turcji w związku z atakiem na Irak, ściągnęła na siebie niechęć USA, ale zyskała szerokie wsparcie społeczeństwa.
Analitycy uważają, że liberałowie są w stanie dalej rządzić z socjalistami i Zielonymi, co może dać im wygodną większość w parlamencie.
Chadecy mają nadzieję, że w obecnych wyborach nadrobią straty i uzyskają prawo do prowadzenia rozmów koalicyjnych. Atakują kontrowersyjne ustawy wywalczone przez Zielonych i z niechęcią przyjęte przez liberałów, dotyczące zaniechania rozwoju energetyki atomowej.
Foto: Parlament belgijski
12:50