Polskim kierowcom, którzy w niedziele doprowadzili do śmiertelnego wypadku w słowackim Dolnym Kubinie może grozić nawet 10 lat więzienia i przepadek luksusowych samochodów, którymi jechali – informuje dziennikarz RMF FM Maciej Pałahicki.
Wcześniej mówiło się o maksymalnie sześciu latach więzienia dla głównego sprawcy. Kara może być jednak surowsza.
Słowacka policja intensywnie poszukuje świadków niebezpiecznej jazdy Polaków, którzy poruszali się drogimi i bardzo szybkimi samochodami. Jeśli udowodnia im, że stworzyli zagrożenie życia także dla innych kierowców, kara może być większa.
Policja bezkompromisowo ukarze tych aroganckich i bezmyślnych kierowców, którzy stworzyli zagrożenie dla innych uczestników ruchu i użyje wszystkich dostępnych przepisów, uprawnień i sankcji wobec nich - zapewnia rzecznik policji w Żylinie Radko Morawcik.
Komendant żylinskiej policji, z którym rozmawiał nasz reporter powiedział, że zamierza zarekwirować drogie samochody, którymi jechali Polacy jako zabezpieczenie na poczet wyrządzonych przez nich szkód.
Do wypadku doszło, gdy trzej polscy kierowcy, jadąc szybko, wyprzedzali inne samochody na ciągłej linii.
Śledztwo wykazało, że 27-letni kierowca, obywatel polski, jechał ferrari w kierunku z Dolnego Kubina. Za nim 42-letni Polak jechał porsche cayenne. Rozpoczęli wyprzedzanie kolumny samochodów w miejscu, gdzie zakazuje tego ciągła linia. Następnie kierowca porsche uderzył w jadące przed nim ferrari, które zwolniło i wróciło na swój pas. (Kierowca) porsche jednak nie zdołał już tego zrobić i miał czołowe zderzenie z jadącą w przeciwnym kierunku skodą fabią, którą prowadził 57-letni mężczyzna, mieszkaniec rejonu Dolnego Kubina - powiedział rzecznik lokalnej policji Radko Morawcik.
Słowak zmarł w drodze do szpitala. Wiózł dwoje pasażerów - 50-letnia kobieta odniosła poważne obrażenia, a 21-letni mężczyzna doznał lekkich ran.
Testy wykazały, że żaden z kierowców nie był pod wpływem alkoholu. Szkody szacowane są na 35 tysięcy euro.
(nm)